niedziela, 14 września 2014

Adaptacja w przedszkolu ...

Do napisania kilku słów o adaptacji w przedszkolu zainspirowały mnie rozmowy na placach zabaw. Jest wrzesień, wokół słychać wrażenia rodziców i dzieci na temat pierwszych dni w szkole.
O pierwszych dniach w przedszkolu chętniej mówią rodzice niż dzieci, ciekawe dlaczego ...
Na początek zachęcam Was do przeczytania 2 wpisów:

http://agnieszkastein.pl/akcja-adaptacja/
oraz
http://agnieszkastein.pl/o-wladzy-i-o-adaptacji/ 

Jak będzie wyglądało rozstanie rodzica i dziecka? Czy rodzice znają konsekwencje odrywania od nich dziecka w czasie rozstania przez panie? Czy rodzice znają swoje prawa, są asertywni, potrafią przeciwstawić się zawstydzaniu i ośmieszaniu?

4 komentarze:

Unknown pisze...

Jak obserwuję przedszkola wokół mnie (wieś, prowincja, gdzie nie ma ŻADNEGO wyboru, to te teksty p. Stein brzmią dla mnie jak utopia, dlatego też z całą świadomością nie puszczam swego czterolatka do przedszkola. A ile się nasłuchałam o sytuacji znajomych, np dziecko błaga, by pozostało w domu (mama nie pracuje, dziecko jeszcze nie ma nad sobą przymusu), płacze, pojawiła się biegunka i wymioty, a tu dobra rada nauczycielki, że dziecko trzeba przemóc, że za rok będzie jeszcze niby gorzej. Albo inne bardzo wstydliwe płacze po nocach (mama też w domu, dziecko też bez przymusu), ale przecież jak twierdzi mama, chce trochę odpocząć. Długi temat poruszyłaś i trudny.
U nas niestety nie ma możliwości wyboru przedszkola, wszystkie beznadziejne. Poważnie zastanawiam się nad edukacją domową.

Unknown pisze...

Dla niektórych dzieci przedszkole jest wielką szansą- taka jest moja refleksja po 4 godzinnym zebraniu w przedszkolu, na którym pani musiała uświadamiać niektórym rodzicom, że dzieciom nie są potrzebne stosy kolejnych różowych praleczek, tylko puzzle. To smutne, ale okazuje się, że spora część dzieci nie dostaje w domu kredek (bo porysują nowe panele!), nigdy nie miały w rękach plasteliny, o farbach nie wspomnę. Na 25 dzieci tylko 5 mówi bardzo ładnie, u wielu dominuje język niemowlęcy aaa, mniam, mniam, ihaha. Powciskane są w tiule i falbanki, sztywne jeansy, które są niewygodne, utrudniają im samoobsługę, no, i są przyczyną dodatkowego stresu, bo przecież muszą uważać, żeby się nie wybrudzić. Przez cztery godziny pani tłumaczyła rodzicom jak wspierać samodzielność dzieci i jak mogą wartościowo spędzić z nimi czas, żeby polepszyć relację, a przede wszystkim- żeby ten czas dla dziecka znaleźć. Że dzieci potrzebują szacunku, poważnego traktowania, cierpliwości i słuchania.
Na spotkaniu w czerwcu panie opowiadały jak można przygotować siebie i dziecko do pójścia do przedszkola. Niestety, smutne jest to, że wielu rodziców nie skorzystało z tych rad. Widzę dzieci, które na ostatnią chwilę zostały wyrwane z łóżek, ubrane przez rodzica i szybko wepchnięte na salę, bo rodzicom się spieszy. Trudno mi sobie nawet wyobrazić, co czuje taki maluch.

Katarzyna P pisze...

Niestety do puki ludzie dorośli są egoistami i nie wyzbędą się choć odrobiny tej cechy będziemy mieli nadal takie społeczeństwo którym można dowolnie manipulować ...

Damian Cal pisze...

Przed wakacjami były u nas w mieście drzwi otwarte w przedszkolach. Byłem w jednym i mi wystarczyło. To, jak przedszkolanki traktują dzieci, wprawiło mnie w wielki smutek. Żona była w kilku przedszkolach i tylko jedno było do zaakceptowania.
porozumienie bez przemocy