Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 19 miesiąc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 19 miesiąc. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 września 2015

Reakcja na płacz dziecka i figura przywiązania.


Jaka powinna być reakcja mamy, taty na płacz niemowlaka? Czy szybka reakcja podchodzenia i brania na ręce powoduje negatywne skutki?
Kiedy mama jest cały czas z maluchem i jest wsłuchana w każdy wydawany przez niego dźwięk, obserwuje jego zachowanie, częstotliwość i czas zapotrzebowania na drzemki, częstotliwość i ilość zjadanych posiłków - staje się figurą przywiązania dla dziecka- to najważniejsza osoba do ok 3 urodzin dziecka, nie powinna ulegać zmianie, ponieważ tylko ona zna dziecko tak dobrze, że potrafi odczytywać jego "mowę", mowę ciała. W sytuacji w której dzieckiem opiekuje się kilka osób lub te osoby często się zmieniają dziecko traci poczucie bezpieczeństwa, jego potrzeby nie są odpowiednio zaspokajane ponieważ nikt z opiekunów nie przebywa wystarczająco długo z dzieckiem aby nauczyć się odpowiadać na jego potrzeby i prawidłowo je odczytywać. Dziecko wysyła różne komunikaty, zawsze prosi o pomoc płaczem:
- jest mi zimno
- czuję ból
- potrzebuję bliskości ciała mamy - figury przywiązania, u niej czuje się bezpiecznie
- jestem głodne
- chce mi się spać
- jestem zmęczone, narażone na zbyt wiele bodźców, potrzebuję ciszy, spokoju w ramionach mamy
- nic wokół mnie się nie dzieje, potrzebuję kontaktu wzrokowego, słyszeć i widzieć twarz mamy, pokazywane przez nią zabawki-przedmioty którymi mogę się zainteresować  po kilku miesiącach

Obserwuję w moim otoczeniu jakie konsekwencje powoduje u dziecka zmiana figury przywiązania, oddawanie dziecka pod opiekę niani do ok 3-4 roku życia, nim wcześniej tym gorzej, oddanie dziecka do żłobka, pozostawianie dziecka z babcią/dziadkiem. Dziecko pozostając przez wiele godzin z osobami nie potrafiącymi prawidłowo odczytywać jego potrzeb, komunikowanych różnymi rodzajami płaczu i wydawanych dźwięków często przestaje o nie prosić, staje się tzw "cygańskim dzieckiem". Najczęściej widoczne konsekwencje to 2 rodzaje postaw
- wycofane, "grzeczne", mało płaczące, odłożone długo samo się sobą zajmuje, bawi się samo, przestało dopominać się uwagi figury przywiązania ponieważ ją utraciło,
- agresywne, uderzające inne dzieci bez powodu, bez sytuacji stresujących, szukające uwagi otoczenia, żadko przytula się do mamy
Dzieci takie są najczęściej obojętne w momencie rozstania z mamą, piszę tu o maluchach do ok 3 lat. Pozwalają na wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych, podawanie lekarstw tylko osobie do której czują największe przywiązanie, z którą utworzyły najsilniejszą więź, która była najbardziej wrażliwa na jego potrzeby i na nie szybko odpowiadała, spędziła z nim najwięcej czasu. Dzieci szukają tej osoby zawsze w sytuacjach dla nich trudnych, wywołujących stres, najgorzej kiedy jest to opiekunka do której w nocy i wieczorem nie mogą się przytulić, a mama po wielu godzinach nieobecności w domu (szczególnie w stanie choroby dziecka) nie potrafi odczytać jego wołania o pomoc, dziecko traci z nią więź .
Polecam książkę "Psychologiczne portrety człowieka" A. Brzezińska, powinien przeczytać ją każdy rodzic który chce aby jego dziecko było zdrowe psychicznie i fizycznie.



czwartek, 6 listopada 2014

Moje ulubione zdjęcia J z wakacji :)

J 18, 19 miesięcy

Uwielbiam tego małego mężczyznę :)

 Bardzo interesują go sprzęty rolnicze.
 Był już kierowcą autobusu !

 Kocha wodę, wskakiwał do niej w biegu i mył głowę w kapeluszu bardzo chętnie.\

 Uwielbia kiedy polewamy mu głowę wartkim strumieniem :)

 Chlapanie brata i podlewanie kwiatów to jedne z ulubionych czynności każdego ciepłego dnia.

 Kocha jazdę na hulajnodze, nie przeszkadzało mu zupełnie troszkę za duże obuwie :)

 Kwaśne porzeczki zajada garściami.
 Wspina się wszędzie, gdzie tylko się da.

 Kilkakrotnie płyną statkiem i był zachwycony, wskazywał na wszystko palcem i prosił o wyjaśnienie.

 Bieganie na bosaka po trawie i błocie oraz przygotowanie zupy ze słomy i paszy dla kur to najwspanialsze ćwiczenia sensoryczne.

 Elegancja w każdym czasie ...
 Pomagał Z w ciągnięciu A na kładzie i sam też chętnie go prowadził.

Uwielbia robić bańki mydlane, pojemniki z płynem (po 3 oczywiście) mam w kuchni, łazience i podręcznej torbie na spacery :)

Wszystko co robimy, każda minuta którą z nimi spędzamy jest po to aby nasze dzieci były teraz i kiedyś wspaniałymi, mądrymi, pogodnymi, zdrowymi i szczęśliwymi ludźmi.

Wierzę w to, że nasz J jeśli się na to zdecyduje będzie wspaniałym ojcem i mężem, wychowującym swoje dzieci w RB :)


niedziela, 2 listopada 2014

Rozróżnianie kolorów

A i J 22 miesiące

Od wakacji (A i J 19 miesięcy) wiem, że chłopcy rozróżniają kolory mimo, że nie potrafią wypowiedzieć poprawnie ich nazw.
Jak to odkryłam?
Otóż chłopcy dokonali podziału hulajnóg, od sierpnia okazało się, że żółta hulajnoga jest A, a niebieska J. Kiedy jeden z nich wziął nie swoją, drugi biegł i wołał:
Nie!!! Monie!!! Monie!!!
 

Byłam bardzo zaskoczona, nie podejrzewałam, że potrafią już tak dobrze rozróżniać kolory. Hulajnogi różnią się jedynie kolorem.
W tym czasie pokazali nam również, że świetnie rozróżniają swoje sandałki. Różnią się one tylko kolorem maleńkiego fragmentu buta, jeden ma kolor zielony, a drugi niebieski.


Babcia założyła sandałki J z kolorem zielonym na nóżki A, a on na to: "Nie, nie, nie !!!" i ściągną buciki. Pobiegł po swoje z krateczką w kolorze niebieskim i wołał: "Monie, monie, monie !!!"
Po miesiącu od tego wydarzenia kiedy wspólnie oglądaliśmy zdjęcia z wakacji, chłopcy widząc zdjęcia z tego dnia mówili: "Monie buu, monie buu". Doskonale pamiętali zamianę butów.

Od tego czasu nazywam kolory otaczające chłopców.
Często będąc na spacerze chłopcy jadą w rowerkach, w wózku lub siedzą w nosidłach i oglądają przejeżdżające samochody, a ja nazywam ich kolory np żółty osobowy, zielony ciężarowy, biały bus.

poniedziałek, 27 października 2014

Jesienne chorowanie - inhalacje.

A i J 21 miesięcy

Często słyszę, że rodzicom trudno jest inhalować dzieci kiedy są przeziębione. Starsze dzieci inhalują się same np oglądając bajki, czytając książki. Jednak inhalowanie roczniaka czy dwulatka który nie jest w stanie siedzieć spokojnie 15-20 minut w jednym miejscu nie jest najłatwiejszą czynnością. Chłopcy potrafią oglądać bajkę 15-20 min ale robią to raz dziennie, wieczorem, a inhalują się czasami nawet 4 razy w ciągu dnia i rzadko równocześnie. Gdybym za każdym razem włączała im w czasie inhalacji bajkę to ich poziom pobudzenia układu nerwowego osiągną by chyba apogeum, byli by rozdrażnieni, agresywni i wojowniczy a tego i oni i ja nie chcemy.
Rodzice maluszków pytają nas jak radzimy sobie z bliźniakami.
Nasze dzieci przyzwyczajone są do dźwięku inhalatora ponieważ są inhalowane bardzo często. Inhalujemy je nawet wtedy kiedy mają katar, bez większego przeziębienia aby rozrzedzić wydzielinę w nosku, która wówczas nie zalega i łatwiej jest im oddychać. O oczyszczeniu nosa pisała już kiedyś. Od kilku dni chłopcy sami kiedy czują potrzebę podchodzą do odkurzacza i odciągają sobie katar. Nie oznacza to, że my nie robimy tego już w ogóle ale teraz wiem, że w tym zakresie są już samodzielni :) Rozumieją potrzebę oczyszczenia noska i sami decydują o tym kiedy powinno to nastąpić, nie wycieram im noska bez ich zgody. Wydaje mi się, że  zachowanie rodzica, opiekuna który bez zgody dziecka z zaskoczenia wyciera mu nosek jest wyrazem braku szacunku do małego człowieka. Mam tu na myśli dzieci które potrafią same sygnalizować taką potrzebę. Obserwując chłopców widzę, że dziecko od ok 19 - 20 miesiąca  jest świadome dyskomforu związanego z zatkanym noskiem i ma prawo decydować o tym kiedy potrzebuje pomocy rodzica /opiekuna, a on powinien to szanować. Często mam wrażenie, że rodzice traktują dziecko jako przedmiot do obsłużenia, a nie podmiot w sprawowaniu nad nim opieki i spędzaniu z nim czasu.

Inhalacje u nas wyglądają często tak:

                  





 

Kiedy jestem sama z chłopakami, pracuję na 2 inhalatorach. Napełnione są solą fizjologiczną (zwykłą lub stężoną) włączone do długich przedłużaczy i ustawione w różnych miejscach domu. Przeciągam inhalator w miejsce w którym się bawimy lub zauważę, że któryś z chłopaków usiadł i się wyciszył.

Kiedy jesteśmy w domu razem z S każdy z nas przemieszcza się ze swoim inhalatorem i często włączamy je w tym samym czasie np kiedy czytamy/oglądamy i opowiadamy co dzieje się na ilustracjach, w książkach wymyślamy własne historie do ilustracji, tak aby zainteresować ich jak najdłużej. Długo potrafią też bawić się z nami klockami Lego Duplo. 

Inhalowanie w tle zabaw sprawdza się u nas w 100%, polecamy ;)

Na pewno nie jest łatwo jedną ręką inhalować tak aby lekarstwo skierowane było w stronę noska, a drugą ręką budować domek, kierować lokomotywą, autkiem lub animować zabawę figurkami ale warto, wielokrotnie inhalacje uratowały chłopców przed antybiotykami.

Inhalujemy ich też w czasie snu, układamy wtedy 2 pacjentów w pozycji półsiedzącej najlepiej od razu po zaśnięciu, w pierwszej głębokiej fazie snu. Siadamy obok nich i inhalujemy ok 20-30 minut. Po obudzeniu się natychmiast odciągamy katar, a chwilę później oklepujemy porządnie plecki.
Kiedy mieliśmy zagrożenie antybiotykiem inhalowanie 1 pacjenta trwało łącznie w ciągu doby ok 3 godziny. Po porannym przebudzeniu, później ok 10.00, w czasie południowej drzemki, po drzemce, ok 16.00, wieczorem ok 18.30, po zaśnięciu, w nocy ok 01.00, ok 4.00 i tak przez ok 3 dni.



sobota, 6 września 2014

Wspomnienia z wakacji cz 1

Nasze wakacje Montessoriańsko-bliskościowe :)

 
 
 Chłopcy wypijali codziennie wodę z basenu :) Czy im zabranialiśmy? Nie! Pili ile chcieli! W upalne dni wskazane jest uzupełnianie płynów, a na specjalne przychodzenie po "domową wodę" nie mieli przecież czasu:)

 Postanowiłam wyprać wózek ale moją pracę przejęły dzieci, mi pozostało donoszenie i wymienianie wody ;)

 
Tak się rozpędzili w tej pracy, że zaczęli czyścić wszystko co wpadło im w ręce ;)
I tak oto pozwalając na zamoczenie i wybrudzenie ubrań dałam im radość i zabawę która przez dorosłych  nazywana jest pracą.
 Uwielbiam leżeć w hamaku z dzieckiem, rozmawiać, czytać mu książki i po prostu z nim być blisko, bez myśli o 1000 spraw do zrobienia które na mnie czekają. Mieliśmy z Z codziennie dla siebie taką godzinkę, to było cudowne. Uwielbiam hamaki, dają tyle bliskości ;)
 
 
 Wakacyjne ploteczki.

 J uwielbia bawić się z prababcią ;)

 
 Każdego dnia dzieciaki ćwiczyły nadgarstek i paluszki (bardzo ważne ćwiczenia mięśni) z przyjemnością aby móc kiedyś pisać/kaligrafować bez trudu.

Z codziennie karmi swojego kotka, a chłopcy uwielbiają przy tym asystować, często podjadają kotu suchą karmę, z tym pogodził się już nie tylko kot ale my również. Kocia karma zjadana w niewielkich ilościach w widoczny sposób nie szkodzi dzieciom ;)
W czasie wakacji w każdym miejscu w którym byliśmy spaliśmy na wymoszczonych przez siebie "legowiskach" tnz powierzchnia do wspólnego spania 5 osób + kot wynosiła ok 4 m / 2m dostępność takiego miejsca była jednym z kryteriów wybieranych miejsc ;)

wtorek, 2 września 2014

Wędkowanie

A i J 19 miesięcy
Z 5lat i 9 miesięcy

Wyjazd na wędkowanie jest wyczekiwanym i obowiązkowym punktem wakacji u babci.W tym roku do wędkarzy dołączył A, J przespał czas wędkowania ale degustował złowione przez Z i A ryby :)
Bardzo lubię takie miejsca w których dziecko może bawiąc się doświadczać nowych umiejętności, jeżeli oczywiście rodzice mu na to pozwolą i sprawią, że te czynności będą przyjemne.
Z i A oglądali wędki, sprawdzali z czego się składają. Łowili ryby (jak widać bardzo im się to podobało), oglądali proces ich oczyszczania i przygotowanie do pieczenia.
Nie usłyszeli od nas: "Nie dotykaj, ubrudzisz się!", "O nie, nie dotykaj tej ryby, jest mokra i taka obślizgła, może mieć zarazki!", "To nie jest zajęcie dla dzieci, jeszcze jesteś za mały" , "Nie ty sobie nie poradzisz, tylko dorośli mogą łowić", "Widzisz, że Ci się nie udaje, teraz tata pokaże Ci jak to się robi", to wszystko smutne cytaty, które słyszeliśmy nad stawami...

A sam trzymał wędkę i ćwiczył precyzję wkładając haczyk do wiaderka.



Razem z tatą wyławiali ryby z wody, uwielbiał kiedy ryba podskakiwała na haczyku ;)
Dzieciaki dowiedziały się jak wygląda pstrąg, mogli też dotykać ryb i sensorycznie doświadczyć ich gładkości.
Po skonsumowaniu złowionych przysmaków był czas na zabawę. Chłopcy sami wspinają się na placach zabaw, nie biegamy za nimi krok w krok. Jeżeli potrzebują pomocy potrafią to zakomunikować.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Gołe stópki


W mieście często chłopcy i Z chodzący boso wzbudzają zainteresowanie przechodniów. Jak pewnie się domyślacie słyszymy dobre rady aby szybko założyć im buty bo ... najczęściej z uśmiechem odpowiadam: "Tak, tak zaraz założymy" ;)


 Uwielbiam kiedy biegają i bawią się w błocie.
 Chłopcy rozwijają naprawdę duże prędkości. Bałam się, że jeżdżąc w takim stroju zedrą nie małą powierzchnię skóry ale zaufałam swojemu i ich instynktowi. Byli bardzo uważni i skoncentrowani w czasie jazdy, nie mieli ani jednego otarcia choć upadki się zdarzały. Ufam im.
Staramy się jak najczęściej zdejmować chłopakom i Z buty. Uwielbiam patrzeć jak ich organizmy odczuwają i reagują na różne faktury których dotykają ich stopy ;) Prawie we wszystkie ciepłe wakacyjne dni biegali boso. Na trawie były kwiaty a na kwiatach często pszczoły, raz A stanął na taki kwiat i żądło lekko wbiło się w jego stopę, okazało się, że nie jest uczulony, po chwili biegał dalej ;) Na placach zabaw pozwalamy bawić się w piaskownicy bez butów ale już wokół piaskownicy, gdzie często znajduję szkła buty zakładamy. My też często (ale zdecydowanie rzadziej niż dzieci) zdejmujemy nasze obuwie w trakcie takich zabaw, biegamy po trawie i piasku z dziećmi, a kiedy należy już założyć buty łatwiej im to zrozumieć kiedy widzą, że my też je zakładamy. Dzieci uczą się przede wszystkim naśladując zachowania dorosłych a nie słuchając ich wykładów.
O bosych stopkach możecie poczytać tu:
tp://www.mjakmama24.pl/niemowle/rozwoj/pierwsze-kroki/niemowle-nauka-chodzenia-czy-dziecko-powinno-sie-uczyc-chodzic-w-butach-czy-boso,247_4396.html

http://wrolimamy.pl/szewc-bez-butow-chodzi/

http://www.rodzice.pl/niemowle/rozwoj/Prawdy-i-mity-o-chodzeniu-boso.html