poniedziałek, 27 października 2014

Jesienne chorowanie - inhalacje.

A i J 21 miesięcy

Często słyszę, że rodzicom trudno jest inhalować dzieci kiedy są przeziębione. Starsze dzieci inhalują się same np oglądając bajki, czytając książki. Jednak inhalowanie roczniaka czy dwulatka który nie jest w stanie siedzieć spokojnie 15-20 minut w jednym miejscu nie jest najłatwiejszą czynnością. Chłopcy potrafią oglądać bajkę 15-20 min ale robią to raz dziennie, wieczorem, a inhalują się czasami nawet 4 razy w ciągu dnia i rzadko równocześnie. Gdybym za każdym razem włączała im w czasie inhalacji bajkę to ich poziom pobudzenia układu nerwowego osiągną by chyba apogeum, byli by rozdrażnieni, agresywni i wojowniczy a tego i oni i ja nie chcemy.
Rodzice maluszków pytają nas jak radzimy sobie z bliźniakami.
Nasze dzieci przyzwyczajone są do dźwięku inhalatora ponieważ są inhalowane bardzo często. Inhalujemy je nawet wtedy kiedy mają katar, bez większego przeziębienia aby rozrzedzić wydzielinę w nosku, która wówczas nie zalega i łatwiej jest im oddychać. O oczyszczeniu nosa pisała już kiedyś. Od kilku dni chłopcy sami kiedy czują potrzebę podchodzą do odkurzacza i odciągają sobie katar. Nie oznacza to, że my nie robimy tego już w ogóle ale teraz wiem, że w tym zakresie są już samodzielni :) Rozumieją potrzebę oczyszczenia noska i sami decydują o tym kiedy powinno to nastąpić, nie wycieram im noska bez ich zgody. Wydaje mi się, że  zachowanie rodzica, opiekuna który bez zgody dziecka z zaskoczenia wyciera mu nosek jest wyrazem braku szacunku do małego człowieka. Mam tu na myśli dzieci które potrafią same sygnalizować taką potrzebę. Obserwując chłopców widzę, że dziecko od ok 19 - 20 miesiąca  jest świadome dyskomforu związanego z zatkanym noskiem i ma prawo decydować o tym kiedy potrzebuje pomocy rodzica /opiekuna, a on powinien to szanować. Często mam wrażenie, że rodzice traktują dziecko jako przedmiot do obsłużenia, a nie podmiot w sprawowaniu nad nim opieki i spędzaniu z nim czasu.

Inhalacje u nas wyglądają często tak:

                  





 

Kiedy jestem sama z chłopakami, pracuję na 2 inhalatorach. Napełnione są solą fizjologiczną (zwykłą lub stężoną) włączone do długich przedłużaczy i ustawione w różnych miejscach domu. Przeciągam inhalator w miejsce w którym się bawimy lub zauważę, że któryś z chłopaków usiadł i się wyciszył.

Kiedy jesteśmy w domu razem z S każdy z nas przemieszcza się ze swoim inhalatorem i często włączamy je w tym samym czasie np kiedy czytamy/oglądamy i opowiadamy co dzieje się na ilustracjach, w książkach wymyślamy własne historie do ilustracji, tak aby zainteresować ich jak najdłużej. Długo potrafią też bawić się z nami klockami Lego Duplo. 

Inhalowanie w tle zabaw sprawdza się u nas w 100%, polecamy ;)

Na pewno nie jest łatwo jedną ręką inhalować tak aby lekarstwo skierowane było w stronę noska, a drugą ręką budować domek, kierować lokomotywą, autkiem lub animować zabawę figurkami ale warto, wielokrotnie inhalacje uratowały chłopców przed antybiotykami.

Inhalujemy ich też w czasie snu, układamy wtedy 2 pacjentów w pozycji półsiedzącej najlepiej od razu po zaśnięciu, w pierwszej głębokiej fazie snu. Siadamy obok nich i inhalujemy ok 20-30 minut. Po obudzeniu się natychmiast odciągamy katar, a chwilę później oklepujemy porządnie plecki.
Kiedy mieliśmy zagrożenie antybiotykiem inhalowanie 1 pacjenta trwało łącznie w ciągu doby ok 3 godziny. Po porannym przebudzeniu, później ok 10.00, w czasie południowej drzemki, po drzemce, ok 16.00, wieczorem ok 18.30, po zaśnięciu, w nocy ok 01.00, ok 4.00 i tak przez ok 3 dni.



Brak komentarzy: