sobota, 9 maja 2015

Dr Ferber kontra dr Sears, czyli o zasypianiu dzieci inaczej


Dr Ferber kontra dr Sears, czyli o zasypianiu inaczej

Pozwólcie, że zacznę od krytyki metody Ferbera promowanej między innymi w wątku "Każde dziecko może nauczyć sie spać", a do tego co w zamian proponuje dr Sears przejdę później tzn jak znajdę kolejne dwie godziny czasu na tłumaczenie z angielskiego....

Na czele listy złych rad jakie świeżo upieczeni rodzice dostają od wszystkich są różne wariacje metody pozwalania dziecku na wypłakanie się ( np. prezentowane w książkach „Każde dziecko może nauczyć się spać”. „Uśnij wreszcie”) Wszystkie bazują na metodzie zaproponowanej w latach 70-tych przez dr Ferbera. Na Zachodzie nazywa się ja „Ferberyzacją”. W Stanach można nawet usłyszeć pytanie „Czy sferberyzowaliście już swoje dziecko czy nie?” Metoda Ferbera sięga korzeniami książki napisanej jeszcze w XIX wieku przez Emmeta Holta, który jako pierwszy zalecił „wypłakiwanie się” jako metodę nauczenia dziecka samodzielnego snu.

Techniki te dają krótkoterminowy zysk i długoterminową stratę. Tracisz możliwość poznania i stania się ekspertem w stosunku do swojego dziecka. Dziecko traci możliwość zbudowania zaufania w środowisku, które zaspokaja jego potrzeby.
Stosowanie metod polegających na „wypłakiwaniu się” przez naukowo określoną liczbę minut może również spowodować zignorowanie medycznych przyczyn częstego budzenia się w nocy takich jak alergie pokarmowe, refluks czy zapalenie ucha.

Płacz dziecka jest sygnałem, zaprojektowanym specjalnie , aby umożliwić dziecku przeżycie. Jeśli nie odpowiadasz na niego i pozawalasz dziecku się wypłakiwać, oboje na tym tracicie – i ty i dziecko. Dlaczego? W pierwszych miesiącach życia dziecko nie potrafi w inny sposób komunikować swoich potrzeb jak tylko płaczem. Dzieci nie mają jeszcze wystarczająco rozwiniętej świadomości, aby móc zrozumieć czemu rodzice odpowiadają na jego płacz o trzeciej po południu a o trzeciej nad ranem już nie. Płaczące dziecko nigdy nie robi tego na złość tylko aby zakomunikować :„ Potrzebuję czegoś, coś tutaj nie gra. Proszę spraw aby znowu wszystko było jak trzeba.”

Płacz jest nie tylko wspaniałym wynalazkiem z punktu widzenia dziecka, ale także rodziców. Kiedy matka słyszy płacz dziecka w jej ciele zachodzą reakcje fizjologiczne: podnosi się ciśnienie krwi, polepsza ukrwienie okolic piersi, a towarzyszy temu biologiczny przymus wzięcia dziecka na ręce i uspokojenia go. W czasie gdy matka przytula dziecka uwalniane są hormony, które pozwalają jej obniżyć napięcie. Te biologiczne mechanizmy zaprojektowanego przez naturę systemu komunikacji matka-dziecko i wyjaśniają dlaczego osobie postronnej tak łatwo jest udzielać rad, aby dać się dziecku wypłakać, a matce tak trudno jest się do nich dostosować. Są one bowiem całkowicie sprzeczne z tym co mówi jej instynkt macierzyński.
Czy płakanie jest tylko denerwującym nawykiem dziecka , którego trzeba się pozbyć?  

Dzieci wcale nie mają żadnej przyjemności z płaczu, a powiedzenie, że płacz jest dobry, bo ćwiczy płuca można wsadzić między bajki. Dzieci płaczą tylko i wyłącznie wtedy kiedy jakaś ich potrzeba jest niezaspokojona. Płacz służy im do komunikacji , a nie manipulacji dorosłymi.


Ponieważ płacz jest językiem dziecka, dziecko , którego nikt nie słucha ma dwa wyjścia: albo płakać jeszcze głośniej i silniej, albo uspokoić się i stać się „dobry dzieckiem” ( czyli „cichym”). Jeśli nikt nie reaguje na płacz dziecka nauczy się ono jednej ważnej rzeczy: że nie może się porozumieć z rodzicami. Straci zaufanie jakie do tej pory miało do sygnału jakim był płacz, jak także zaufanie w to , że opiekun zawsze na ten sygnał odpowie. Tracimy w ten sposób bardzo ważny element relacji rodzic – dziecko, jakim jest wrażliwość na wysyłane przez nie sygnały. Ten brak komunikacji może spowodować, iż dziecko nie będzie mogło wykorzystać swojego pełnego potencjału emocjonalnego, fizycznego i intelektualnego. Badania naukowe udowodniły , że dorośli poddawani w dzieciństwie „ferberyzacji” maja wyższy poziom stresu niż osoby którym rodzice oszczędzili takich przyjemności. Jednak wobec badań tych można wysunąć jeden poważny zarzut: zbyt wiele zmiennych wpływa na to, czy dana osoba jest podatna na stres czy nie i na pewno nie można winić za to jedynie pozostawiania w łóżeczku w dzieciństwie.

Matka która zawsze intuicyjnie reaguje na płacz dziecka bardzo szybko uczy się rozróżniać różne rodzaje płaczu, a nawet mowę ciała dziecka, która poprzedza płacz. W związku z czym w miarę upływu czasu dziecko płacze coraz mniej, bo nie ma takiej potrzeby.
Co się dzieje, kiedy matka udaje głuchą na płacz dziecka I traktuje go jako narzędzie kontroli ze strony dziecka a nie komunikacji? Postępuje wtedy przeciwko podstawowym uwarunkowaniom biologicznym relacji matka- dziecko, traci wrażliwość na sygnały wysyłane przez dziecko i na to co podpowiada jej instynkt. W końcu dochodzi do etapu na którym płacz dziecka nie ma dla niej znaczenia Rośnie dystans między matka a dzieckiem i matka często staje się typem którzy pediatrzy określają „ panie –doktorze- co- ja- mam -robić?”. Od tego momentu w większość spraw będzie raczej słuchać książek niż siebie samej. Tak więc niesłuchanie i nieodpowiadanie na sygnały wysłane przez dziecko jest sytuacją stracił – stracił: dziecko traci zaufanie do opiekunów, a opiekunowie zaufanie w swoją własną wrażliwość i umiejętność słuchania instynktu.


Kolejny zarzut jaki można postawić metodom proponowanym przez Ferbera wywodzi się z teorii doboru naturalnego Darwina. Dla naszego gatunku naturalnym sposobem spania było spanie dziecka razem z matką przez kilka pierwszych lat życia. Matki przytulają dzieci, aby usnęły i potem na żądanie, gdy dziecko obudzi się w nocy. Kiedy dziecko zaczyna płakać, matka przytula je lub karmi piersią zazwyczaj nie budząc się do końca ze snu. Co tak na prawdę jest złego w spaniu razem z dzieckiem? Dr Ferber twierdzi, że nauczenie dziecka samodzielnego zasypiania pozwala mu „Zobaczyć siebie jako niezależną jednostkę”. Jest zupełnie niezrozumiałe : jak niby dziecko ma nauczyć się niezależności, będąc zamknięte w małym, ograniczonym szczebelkami łóżeczku pozbawione możliwości komunikowania się ze światem.

Według Ferbera jeśli pozwolisz dziecko, które boi się spać samo, spać z Toba w jednym łóżku, to „ Nie rozwiązujesz problemu, ponieważ musi być jakiś powód, stojący za tym, ze dziecko się boi”. A co powiecie na taki powód? Mozg dziecka został ukształtowany przez miliony lat doboru naturalnego podczas których matki spały ze swoimi dziećmi. Może więc, kiedy dziecko odkrywa, że jest zupełnie samo w nocy jest to dla niego coś absolutnie przerażającego ,gdyż może np. oznaczać ,że matka została w tym czasie pożarta przez jakąś bestię. Być może dlatego mózg dziecka został tak zaprogramowany aby w tym momencie zacząć krzyczeć jak najgłośniej, aby każdy krewny mógł znaleźć osamotnione dziecko i zająć się nim. Tak więc powodem dla którego dzieci pozostawione same brzmią jakby były przerażone, jest to że rzeczywiście są przerażone i wynika to z uwarunkowań biologicznych.

Druga szkodą jaką ferberyzacja wyrządza dziecku jest pozbawienie go nocnego karmienia piersią. Jak dotąd nie udowodniono ze 11 czy 12 godzinna przerwa w karmieniu nie wyrządza dziecku krzywdy, udowodniono natomiast ze pokarm nocny znacząco różni się od dziennego – jest bardziej kaloryczny i tłusty, co sprzyja m.in. prawidłowemu rozwojowi mózgu dziecka. Tak więc natura raczej nie planowała aby niemowlęta robiły sobie przerwę w nocy. Ferber twierdzi natomiast coś przeciwnego: „jeśli twoje trzy miesięczne dziecko budzi się w nocy bo jest głodne tzn że ma problemy ze spaniem”

Słuchaj tego co podpowiada ci twój instynkt, a nie przeczytanych w książce mądrości. Jeśli nie jesteś w stanie słucha dziecka płaczącego za ścianą to znaczy że to co się dzieje nie jest naturalne.

Korzystałam z:

htttp://www.askdrsears.com
http://www.naturalchild.com/articles/sleeping.html
http://www.slate.com/id/2020/



http://styl.fm/pytania/88936/dr-ferber-kontra-dr-sears-czyli-o-zasypianiu-inaczej

3 komentarze:

Marta pisze...

Nawet nie jestem w stanie czyrać o tym, że ktoś zostawia płaczące dziecko same sobie, bo mi się nóż w kieszeni otwiera...

Katarzyna P pisze...

Ja jestem przerażona tym, jak wiele dzieci spotyka ten destrukcyjny sposób który rodzice praktykują aby chronić siebie przed koniecznością udzielania dziecku empatii i wsparcia. Słyszałam o pozostawianiu płaczących dzieci w samotności w swoim pokoju, na klatce schodowej, na balkonie, na ogródku, na przedszkolnym korytarzu itd

Anonimowy pisze...

Czytałam o "ferberyzwaniu" i nie rozumiem co za (przepraszam za wyrażenie) palant mógł wymyślić taką bzdurną teorię, naprawdę. Analizując to tak dokładnie, jak o tym piszesz, mam ciarki na myśl o tym, co musiałoby czuć takie maleństwo :(