niedziela, 17 maja 2015

Smoczek, kciuk, a może pierś ... część 1

http://www.przytulmniemamo.pl/vertical-rodzicielstwo-bliskosci/vertical-prawidlowy-rozwoj-noworodkow-i-niemowlat.html

Czy można rozpoznać ryzyko zaburzeń rozwojowych u noworodków i niemowląt?

Można. Pod warunkiem, że zapomnimy o mitach na temat rozwoju dziecka przekazywanych z pokolenia na pokolenie i odrzucimy współczesne teorie na temat „hodowli” i „tresury” geniuszy. Teorie stworzone przez cywilizację i intelekt, który głęboko ingeruje w instynkt. Ta ingerencja spowodowała, że bardzo głęboko naruszyliśmy nasze wrodzone zdolności. Tak bardzo, że zostały one niemal zapomniane.
Postęp, nowatorstwo, wydajność, prędkość powodują taką presję, że zaspokajanie naturalnych potrzeb coraz częściej uważamy za stratę czasu.

A noworodek i niemowlę stały się kimś w rodzaju wroga, który musi zostać pokonany przez matkę. Obecnie panuje przekonanie, że zaspokajanie potrzeb dziecka zepsuje je, a przeciwstawianie się mu służy jego poskromieniu - czyli pokazaniu, kto tu rządzi.
Rodzicielstwo to nie wojna
Młodzi rodzice toczą wewnętrzną walkę, miotają się między swoimi naturalnymi instynktami zaspokajania potrzeb dziecka, kolejnymi odkrywczymi teoriami i wynalazkami, a samym bezbronnym dzieckiem. W tym chaosie stają się niepewni, przestają wierzyć we własne kompetencje rodzicielskie. Pojawia się frustracja, konflikty rodzinne, wielki stres rodziców i dziecka. Dalej są już tylko kolejne komplikacje.

Po chwili zastanowienia widać, że to nielogiczne. Natura nie stworzyłaby w toku ewolucji takiego gatunku istot, którego potomstwo doprowadzałoby do szału swoich rodziców (por. J.Liedloff). To cywilizowane życie i intelekt zakłóciły naturalny tok i porządek.  Zmienił się świat, życie, zmieniły się obyczaje, zmieniły się możliwości techniki i medycyny. Ale przebieg rozwoju człowieka pozostał niezmienny. Przez miliony lat, w toku ewolucji, natura wykształciła w nas niezmienne mechanizmy, które pozwalają nam urodzić się, przetrwać i zaadaptować w środowisku, w którym żyjemy. Dzięki temu możemy uczyć się coraz trudniejszych umiejętności.
Według tych samych mechanizmów rozwijał się nasz prapradziad i będzie rozwijał się nasz praprawnuk.
Współczesna wiedza wprowadziła jednak wiele sposobów działania (np. "usprawniania" czy "ułatwiania" porodu), które zakłócają wrodzone instynkty, naturalny ład i porządek.
Frederick Leboyer, wielki francuski położnik i humanista, pilny obserwator i badacz rozwoju dziecka od poczęcia już w latach 70-tych XX w. powiedział – rzeczy są proste, to umysł je komplikuje.
Kilka słów o podstawowych instynktach
Kilka słów odświeżenia o tym, o czym wszyscy wiemy, tylko niektórzy zapomnieli.
Podstawowe instynkty przetrwania wykształcone na drodze ewolucji gatunku, to oddychanie, odżywianie i wydalanie. Ich obecność i jakość, czyli prawidłowe działanie podstawowych funkcji życiowych, wskazuje na dojrzałość i gotowość jednostki do samodzielnego życia i adaptacji w środowisku pozałonowym.
Jakakolwiek dysfunkcja tych funkcji życiowych, świadczy o zakłóceniach we wczesnym rozwoju i może zwiastować ryzyko późniejszych problemów lub nawet bardzo poważnych zaburzeń na kolejnych etapach życia.

W wyniku tych zakłóceń mogą więc pojawić się zaburzenia:
- w rozwoju mowy, logopedycznych, z jąkaniem
- trudności szkolnych -dysleksja, dysgrafia,
- koncentracji uwagi, zapamiętywania i uczeniem się,
- zaburzeń zachowania (ADHD),
- problemów ortopedycznych (wady postawy, choroby kręgosłupa, stawów, bioder),
- dolegliwości psychosomatycznych – znak naszych czasów (alergie, bóle głowy, bezsenność, choroby krążenia, ciśnienia),
- psychicznych problemów zdrowotnych – coraz częściej diagnozowanych już u dzieci (lęki, fobie, nerwice, depresja, bulimia, anoreksja),
- zaburzenia osobowości i relacji z ludźmi (problemy, a nawet patologie rodzinne i społeczne).

Pierwsze życiowe funkcje nie bez powodu pojawiają się w ustalonej kolejności - oddech, odżywianie i wydalanie.
Oddech
Funkcja dotlenienia każdej komórki organizmu znana jest wszystkim. Ewentualnymi medycznymi problemami z oddechem noworodka zajmą się lekarze.
Jednak oddech, to nie tylko sprawa życia i zdrowia. Rytm oddechu to początek wielu biologicznych rytmów. To rytm, który w kilka chwil po porodzie powinien skoordynować się ze ssaniem, później z połykaniem. Od koordynacji ssania, oddychania przez nos i połykania zależeć będzie sukces w naturalnym karmieniu. W konsekwencji wypracowanie rytmu głodu i sytości, regularności jedzenia i wydalania, a dzięki temu ustalenie regularności godzin snu i aktywności noworodka. Dalej to podstawa, bardzo ważnego dla większości rodziców, uporządkowanego rytmu dobowego – dnia i nocy. Stopniowa, spokojna adaptacja (indywidualna dla każdego dziecka), pozwala wyregulować indywidualne i osobnicze reakcje, rytmy i zachowania. Z czasem organizm osiąga biorytm zgodny z naturą środowiska, w którym żyje – zegarem, porami roku, kalendarzem.
Prawie wszyscy znamy kłopot z adaptacją po zmianie czasu zimowo-letniego, potrzebą kilku dni na adaptację po powrocie z urlopu itp. To zachwianie naszej stałości daje o sobie znać.
Spokój, kolejność zdarzeń, uporządkowanie i powtarzalność już noworodka uczy przewidywalności i zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa. Dzięki temu dziecko uczy się poczucia czasu – tego co było lub tego, co będzie się działo. To podstawa umiejętności planowania i podejmowania decyzji w przyszłości.
Zrytmizowanie pierwszych, instynktownych i powtarzalnych umiejętności, to pierwotna podstawa wielu życiowych rytmów i organizacji w szerokim znaczeniu.
Koordynacja fizyczna to zgrabność ruchowa konieczna przy każdej codziennej czynności. Wzrokowo-ruchowa konieczna przy chodzeniu, posługiwaniu się rękami, nauce czytania i pisania, uprawianiu sportów. Koordynacja słuchowa to warunek prawidłowego rozwoju mowy, intonacji i melodyki, nauki liczenia i czytania, nauki języków. A koordynacja słuchowo-ruchowa, to np. poczucie rytmu w ruchu i w tańcu.
To umiejętności osiągane stopniowo i hierarchicznie. Każda trudniejsza pojawia się dzięki opanowaniu łatwiejszej. W przyszłości umożliwiają radzenie sobie w coraz trudniejszych i coraz bardziej wymagających sytuacjach życiowych.
A jedyny moment dla dobrego startu tego procesu, to pierwsze chwile po porodzie. Już nigdy w życiu, na żadnym etapie rozwoju, nie pojawi się druga szansa na opanowanie prawidłowego, regularnego oddechu w biologicznym rytmie.
Biologiczny rytm oddychania jest dostosowany do aktualnych potrzeb organizmu. Raz bywa wolny, raz szybki. Głęboki lub płytki. Krótszy lub dłuższy.
Dlatego pierwsze, jakiekolwiek problemy noworodka z oddychaniem po porodzie, nawet te, które zostały szybko opanowane z medycznego punktu widzenia, mogą mieć znaczący wpływ na późniejsze umiejętności, stan zdrowia, zachowanie, rozwój mowy, koncentrację, pamięć, naukę czy rozwój fizyczny i ruchowy.
Rytm oddychania po porodzie w kilka lub kilkanaście minut powinien automatycznie skoordynować się ze ssaniem. Drugą życiową funkcją.

SSANIE

Wg niektórych źródeł (S. Goddard- Blythe) już od 12-go tygodnia rozwoju płodowego można zaobserwować próby ssania kciuka u dziecka płodowego. Po przyjściu na świat, to najsilniejszy, najbardziej aktywny i najważniejszych ze wszystkich odruchów. Najważniejsza instynktowna potrzeba to ssanie.
To król wśród instynktownych, odruchowych, najwcześniejszych umiejętności. Dziś potocznie niesłusznie kojarzony głównie z odżywianiem. Z powodu powszechnej gloryfikacji wokół naturalnego karmienia noworodka inne, ważniejsze funkcje odruchu ssania są niedoceniane i zostały całkiem zapomniane.
W przypadku problemów z naturalnym karmieniem z powodu dysfunkcji ssania, noworodka można odżywiać na różne inne sposoby – butelką, „po palcu”, strzykawką lub w końcu dojelitowo.  

Ale zadania odruchu ssania, to nie tylko odżywianie.
Zaczyna bardzo silnie działać najdalej kilkanaście minut po porodzie i ta jego pasja trwa kilka godzin, po czym zwykle zdecydowanie słabnie. Dlatego noworodki, które z konieczności muszą być rozdzielone z mamą w pierwszych godzinach po porodzie, często maja problem ze ssaniem piersi przy zbyt późnych próbach. Dlatego warto jak najszybciej pozwolić dziecku ssać pierś, wykorzystując jego naturalny instynkt. Aby wywołać laktację mama może stosować laktator, choć najlepszym sposobem jest jak  przystawianie do piersi dziecka. Karmić piersią mogą nie tylko biologiczne mamy, adopcyjne również. Dziecko może nauczyć się ssania z piersi nawet po 2-4 tygodniach stosowania ssania z butelki.
 Pierwsze ssanie nie służy jedzeniu. Noworodki po przyjściu na świat nie są głodne. Dlatego, że pierwszym zadaniem ssania jest uspokojenie. To jedyny, wrodzony sposób uspokojenia. Po przejściach i silnie stresujących przeżyciach okołoporodowych, zadaniem ssania jest wyciszenie i uregulowanie całego organizmu.
W tym momencie, gdy noworodek ssie pierś, z konieczności musi oddychać przez nos. Wtedy naturalnie organizuje się koordynacja ssania z oddychaniem przez nos. Dopiero w następnej kolejności pojawia się połykanie.
Prawidłowa koordynacja ssania, oddychania przez nos i połykania, to warunek naturalnego, spokojnego karmienia piersią.
Niemowlęta, które mają problem ze ssaniem piersi lub są przy tym niespokojne, to często dzieci z brakiem tej koordynacji.
Niedocenianą funkcją ssania jest regulacja całego organizmu. Od reakcji hormonalnych, przez fizjologiczne, pracę organów wewnętrznych, stan fizyczny, emocjonalny aż po zachowanie.
Ssanie ma szczególne znaczenie dla prawidłowego działania układu pokarmowego. Usprawnia i reguluje pracę przełyku, żołądka i jelit. Dlatego wiele dzieci po karmieniu potrzebuje dłużej possać pierś „na pusto”, bez jedzenia. To sytuacja, którą mamy nazywają „wiszeniem przy piersi”.
Niektóre niemowlęta w trakcie karmienia zaczynają zachowywać się niespokojnie. Z doświadczenia wynika, że jeśli na kilka chwil dostaną smoczek po to, żeby tylko possać, bez jedzenia, za chwilę spokojnie, i z własnej woli wracają do jedzenia jeśli go jeszcze nie zakończyły. W tej sytuacji odruch ssania wspomaga pracę układu pokarmowego – przełyku, żołądka i jelit. Dopiero po całkowitym nasyceniu się dziecko spokojnie puszcza pierś. W tym momencie zakończyło jedzenie, a zaczyna się proces odżywiania. I nie wolno mu w tym przeszkadzać.
Mało kiedy dziecko usypia bezpośrednio po jedzeniu. Ono leży w bezruchu z zamkniętymi oczkami, bo ogranicza wszelką aktywność na rzecz układu pokarmowego. Tam kieruje całą swoją energię, uwagę i siły. Zwykle nie ma potrzeby prowokowania go do tzw. „odbicia”, bo to zakłóca jego najważniejszy proces życiowy. Najlepiej pozwolić mu kilkanaście minut pozostać w błogostanie i bezruchu w czułych ramionach mamy do chwili, aż zaśnie lub spontanicznie zacznie delikatnie poruszać się, przeciągać i otwierać oczy. To bardzo ważny czas dla naturalnego, spokojnego przełykania, przyswajania pokarmu i trawienia.
Bardzo często w trakcie karmienia lub bezpośrednio po nim następuje wypróżnienie. To odruch ssania pobudza pracę jelit i ułatwia wydalanie.
Dzieci, które mają możliwość ssania według własnych, naturalnych potrzeb, zwykle nie mają problemu z powszechnymi dziś „kolkami”. Również zwykle nie wymagają tzw. „odbijania”, które wymyślili dorośli, zakłócając tym naturalne mechanizmy fizjologiczne.

Dlaczego lepsze jest karmienie piersią niż przez smoczek?

Nie tylko z powodu unikalnych wartości pokarmu matki. Ssanie piersi przy jedzeniu uruchamia ok. 220 drobnych mięśni ust, języka, podniebienia i gardła ale też twarzy, głowy, szyi, karku i klatki piersiowej, łącznie z przeponą. Te mięśnie poruszając się, mechanicznie stymulują nerwy czaszkowe, których 12 par wychodzących z mózgu, unerwia wszystkie główne organy wewnętrzne – serce, żołądek, śledzionę, wątrobę, trzustkę, nerki i inne. Dlatego aktywność odruchu ssania piersi przy jedzeniu ma radykalne znaczenie dla rozwoju, regulacji działania i stanu całego organizmu.
Karmienie przez smoczek uruchamia tylko ok. 40 mięsni głównie oralnych. Często słyszy się, że dziecko, które spróbowało łatwiejszego karmienia przez smoczek, nie chce lub niechętnie wraca do karmienia piersią. Ono nie dokonuje świadomie takiego wyboru. To łatwiejszy sposób jedzenia, który jednak zakłóca naturalne, fizjologiczne czynności organizmu.
Ssanie jest jedyną wrodzoną możliwością samouspokajania (T.Brazelton). To znaczy, że reguluje nie tylko fizjologiczne czynności ale również ma bezpośredni wpływ na stan emocjonalny.
Noworodek i niemowlę nie potrafi samo uspokoić się inaczej niż przez ssanie. Te dzieci, którym odmawia się tej możliwości, potrzebują do uspokojenia pomocy od opiekunów. Wtedy często zaczyna się błędne koło i wielka frustracja dziecka i rodziców. Na rękach nie „bo się przyzwyczai” (mit!), smoczek nie „ bo…… (proszę wstawić dowolny z wielu mitów na temat smoczka)”.
Dzieci nie potrzebują smoczka. One potrzebują ssania. Smoczek tylko im to umożliwia. Same go wypuszczają kiedy odruch ssania spełni swoją uspokajającą rolę.
Te niemowlęta, które śpią ze smoczkiem lub trzymają go w ustach bez potrzeby, szybko przyzwyczają się do niego. Ale przecież same tego nie wymyśliły. To rodzice przyzwyczają dzieci do smoczków.
Jeśli dziecko bardzo często potrzebuje ssać to raczej należy poszukać przyczyny jego niepokoju niż odbierać możliwość uspokojenia.
Usta i cała okolica oralna, to najbardziej unerwione części ciała noworodka. Doświadczenia płynące z ust przekazywane są jako informacje do mózgu i kształtują pierwszy obraz świata.
Odruch ssania ma trzy składowe elementy z różnymi zadaniami rozwojowymi :
- usta i czubek języka dla rozpoznawania obiektu – kształtu przedmiotu, jego wielkości, twardości, temperatury czy smaku. Dlatego często, rozpoczynając ssanie, niemowlę porusza główką, sprawdzając sytuację. Zwykle takie zachowanie niepokoi karmiące mamy, które niesłusznie odczytują je jako niepokój (mit!),
- środek języka do wyciskania pokarmu z sutka. Ta część języka masuje receptory na podniebieniu, które są bezpośrednio połączone z układem limbicznym. To ta część mózgu, od której zależy stan emocjonalny, zapamiętywanie, a w przyszłości planowanie, podejmowanie decyzji, jakość relacji z ludźmi, a nawet seksualność i emocje związane z seksem.
- tył języka służy przesuwaniu pokarmu do gardła lub odruchowi obronnemu.
Wszystkie czynności oralne służą w przyszłości rozwojowi mowy, bo ćwiczą:
- tor oddechowy i regulację wdechu/wydechu do mówienia,
- mięśnie oddechowe klatki piersiowej i przepony,
- mięśnie ust i języka,
- mięśnie mimiczne twarzy.
Dzięki przedniej części odruchu ssania kiedyś w przyszłości pojawią się głoski m, p, b. Środkowa część języka umożliwi głoski t, d, c. Tył języka to praca nad głoskami gardłowymi k, g, h.
Rewolucyjnym odkryciem francuskich badaczy, dosłownie z ostatnich lat, jest to, że niemowlęta potrafią nawet dokonywać wyboru właśnie sposobem ssania.
W naukowych badaniach podłączano smoczek do urządzenia, które przy ssaniu uruchamiało dźwięk ludzkiego głosu. Dzieci częściej wybierały silniejszy sposób ssania, który uruchamiał dźwięk głosu mamy, a nie obcego głosu.

Dlatego wszelkie nieprawidłowości odruchu ssania lub związane ze ssaniem, mogą być zwiastunem późniejszych problemów. Na bardzo wczesnym etapie rozwoju nie jest możliwe jednoznaczne ich określenie. Bo jeśli aktywność odruchu ssania jest miarą neurorozwojowej dojrzałości, a jego biologicznym zadaniem jest pobudzanie i stymulacja pracy mózgu, całego układu nerwowego, pracy organów wewnętrznych, sfery fizycznej, regulacja stanów emocjonalnych, to jego dysfunkcje lub zaburzenia mogą być poważnym sygnałem alarmowym o ryzyku zaburzeń na każdym etapie i poziomie rozwoju.
Przykład:
Niezaspokojony/niewygaszony odruch ssania może być przyczyną wzmożonego napięcia mięśni wokół stawów skroniowo-żuchwowych, i nieprawidłowego zgryzu. To sprawa estetyki i problemów ortodontycznych. Ale przez te stawy przebiega ok. 50% nerwów czaszkowych dlatego ten stan w przyszłości może być przyczyną niewyjaśnionych bólów głowy, nudności czy trudno leczących się problemów laryngologicznych.
Ponieważ wzmożone napięcie mięśniowe żuchwy przenosi się na mięśnie karku, dalej na mięśnie barków, z czasem przenosi się na mięśnie pleców wzdłuż kręgosłupa. Długotrwałe, nieświadome napięcie całego łańcucha mięśniowego może być pierwotną przyczyną późnych problemów ortopedycznych.
W konsekwencji utajonych zmian mięśniowych, zmienia się też ustawienie kości miednicy, która w nieprawidłowym ułożeniu naciska na mięśnie odbytu, z czasem powodując np. zaparcia i hemoroidy.
Zmiana ustawienia miednicy powoduje dysfunkcje i bóle bioder, problemy ze swobodnym poruszaniem się, bóle stawów kolanowych, nieprawidłowe ustawienie stawów skokowych czyli zaburza statykę i reakcje posturalne całego ciała.
Trudno skojarzyć te dolegliwości wieku dojrzałego z problemami ze ssaniem w okresie niemowlęcym.

Objawy dysfunkcji odruchu ssania i okolicy oralnej:
- brak lub słaby odruch ssania u noworodka (brak reakcji na dotyk ust),
- problemy ze ssaniem piersi,
- szarpanie lub gryzienie sutka,
- krztuszenie się przy karmieniu,
- powtarzający się odruch wymiotny,
- stale uchylone usta,
- wysunięty język,
- częste lub stałe poruszanie językiem,
- silne ślinienie się (jeszcze przed ząbkowaniem),
- płytki odruch ssania,
- zaciskanie ust,
- niechęć do ssania smoczka.
Noworodek nie wie, że na świece zastanie cudowną pierś mamy, smoczek lub własny paluszek. Ale ma bardzo silny instynkt ssania. Jeśli wszystkie noworodki na świecie robią wszystko, żeby ssać to znaczy, że natura wyposażyła je w ten mechanizm. Ponieważ w naturze nic nie dzieje się przypadkiem, to każda wrodzona czynność ma swoje wyspecjalizowane zadania.
To intelekt dorosłych wymyślił, żeby dzieci wychowywać bez ssania (również smoczków), a pozwalać im ssać tylko przy jedzeniu i najlepiej co 3 godziny.
TAM, GDZIE PRZESTAJE BYĆ ZASPOKAJANA NATURALNA, WRODZONA I EWOLUCYJNIE ZAKODOWANA POTRZEBA, TAM ZATRZYMUJE SIĘ ROZWÓJ. (Jane Liedloff)

Już u noworodków i niemowląt można obserwować takie dysfunkcje, które zaburzają rozwój emocjonalny i psychiczny, umiejętność budowania więzi i relacji z ludźmi i światem zewnętrznym.
DOTYK
Wszystkie noworodki są bardzo wrażliwe sensorycznie. Raptowne lub nadmierne dźwięki, światło, nawet zapachy lub zmiany temperatury czy pozycji, mogą wywołać niepokój. Ale dotyk, to pierwszy, osobisty kontakt ze światem zewnętrznym. Nadmierne reakcje i niespokojne zachowania w odpowiedzi na dotyk, to ryzyko problemów emocjonalnych lub psychicznych w przyszłości.
Są dzieci, które nie lubią przytulania, prężą się trzymane na rękach, sztywnieją dotykane, odpychają się w odpowiedzi na bliskość fizyczną, wydaje się, że wolą samotnie spędzać czas w łóżeczku niż wtulać się w ramionach rodziców, trudniej uspokajają się przytulane niż odłożone. One nie mają wrodzonej przytulności (T. Brazelton) z powodu nadwrażliwości na dotyk (Jane Ayres). To często dzieci, które z czasem okazują się mieć wzmożone napięcie mięśniowe. To napięcie zwykle jest objawem stresu związanego z nadwrażliwością dotykową, a nie dysfunkcją mięśniową. Dlatego często niesłuszne jest kierowanie ich na rehabilitację.
W skrajnym przypadku ta nadwrażliwość przybiera postać obronności dotykowej (J. Ayres), która powoduje permanentny stres i może być przyczyną niezrozumiałych zachowań, dolegliwości niemowlęcych (np. alergia, kolki, problemy ze snem) oraz pierwotną przyczyną chorób, które ujawniają się nawet w dojrzałym wieku jako choroby psychosomatyczne lub nawet psychiczne.
Paradoksem tej sytuacji jest to, że dziecko z obronnością dotykową niczego bardziej nie potrzebuje niż dotyku i niczego bardziej nie unika niż właśnie dotyku. Chaos w komunikacji z dzieckiem prowadzi do tego, że matka nie rozumie jego sygnałów, traci poczucie pewności i wiary w swoje kompetencje macierzyńskie. Często nabiera przekonania, że jest złą matką, bo nie umie przytulać swojego dziecka. Z wielkim bólem i rozczarowaniem przestaje je przytulać i zajmować się nim z czułością, a konsekwencją tego może być zaburzona jej więź z dzieckiem.
Nadwrażliwość na dotyk i obronność dotykowa mają ogromny wpływ na cechy osobowości i relacje społeczne. Najbardziej zaburzają rozwój emocjonalny i psychiczny.

Pierwsze prawidłowe relacje społeczne to kontakt wzrokowy.
Już bezpośrednio po porodzie noworodki potrafią długo i głęboko wpatrywać się w twarz mamy. Z każdym dniem ta potrzeba jest coraz większa, bardziej doskonała, trwa coraz częściej i coraz dłużej. Badania zachowań noworodków wskazują, że one zdecydowanie preferują widok ludzkiej twarzy niż martwego przedmiotu.
Niemowlę, które nie szuka kontaktu wzrokowego, nie potrafi go choć krótko utrzymać, ucieka wzrokiem w bok lub lepiej utrzymuje wzrok na przedmiotach niż w ożywionym kontakcie, to dziecko ryzyka późniejszych zaburzeń emocjonalnych lub nawet psychicznych.
Mózg noworodka i niemowlęcia jest bardzo plastyczny. Rozwija się intensywnie i w każdej chwili - minucie, godzinie, tworzy nowe możliwości. Szczególnie pierwsze doświadczenia zostawiają trwały ślad w nieświadomej jeszcze pamięci. To wielka szansa dla celowego działania na rzecz rozwoju. Zapewniając noworodkowi i niemowlęciu otoczenie stosowne do jego potrzeb i możliwości oraz bardzo łagodną stymulację można wspierać jego rozwój. Takie działania szczególnie wskazane są dla dzieci ryzyka zaburzeń.
Dlatego tak ważne, by w pełni zaspokajać naturalne potrzeby noworodka i niemowlęcia. Współczesne tendencje do traktowania dziecka jak małego dorosłego są przyczyną wielu problemów wymagających interwencji medycznych lub terapeutycznych .
Im wcześniej zostaną rozpoznane objawy dysfunkcji i zostanie włączona wczesna, łagodna stymulacja, tym mniejsze ryzyko późniejszych zaburzeń rozwojowych. Proste działania, dostosowane do indywidualnych możliwości dziecka, które wykonują rodzice pod kierunkiem terapeuty, wspierają rozwój układu nerwowego. Dlatego wskazane są dla wszystkich dzieci, bez względu na to, w jakiej kondycji przyszły na świat. Nawet noworodki z widoczną niepełnosprawnością fizyczną czy psychiczną, odpowiednio stymulowane, będą wzmacniać swoje silne strony w rozwoju.
Wczesna stymulacja to szansa na uniknięcie lub zmniejszenie takich problemów zdrowotnych, które w przyszłości wymagają specjalistycznego leczenia - alergie, problemy ortodontyczne, ortopedyczne, neurologiczne, choroby psychosomatyczne, trudności wychowawcze czy problemy szkolne.
Jednak najtrudniejsze komplikacje życiowe wynikające z wczesnej niedojrzałości neurorozwojowej, to problemy emocjonalne i psychiczne. To one zdecydowanie obniżają jakość życia, zakłócają więzi i relacje społeczne, są przyczyną wielu osobistych niepowodzeń i porażek życiowych.
Zwykle w szkołach rodzenia i w licznych mediach przekazuje się informacje optymistyczne, często oparte na utrwalonych przez pokolenia mitach o zdrowych, pulchnych i różowych noworodkach, które śpią, jedzą i uśmiechają się, nie przygotowując rodziców na ewentualność pokonywania trudności. Taki wyidealizowany obraz rodzicielstwa i noworodka może kształtować fałszywy obraz rzeczywistości. Konfrontacja z trudnościami dnia codziennego bywa przyczyną wielu rozczarowań, frustracji, depresji poporodowych i całej rzeszy niezrozumianych niemowląt.
Jeśli młodym rodzicom urodzi się dziecko wymagające szczególnej opieki, nie dość, że muszą poradzić sobie z kompletną zmianą swoich wyobrażeń i oczekiwań, to po wyjściu ze szpitala położniczego czują się zagubieni, osamotnieni, nawet bez pomysłu, do kogo mają zwrócić się o specjalistyczną pomoc. A jeśli już trafią w tryby opieki medycznej, terapeutycznej i rehabilitacyjnej, to zwykle skupiają się na tym, że mają problemy z dzieckiem zapominając, że mają DZIECKO z problemami.
Intuicja rodziców, poparta ich naturalnym instynktem zaspokajania potrzeb dziecka, to najlepszy poradnik. Dlatego warto mniej skupienia poświęcić technikom „obsługi” dziecka i wyposażania go w komercyjne wynalazki, a więcej na czułości, bliskości i więzi.


BIBLIOGRAFIA
1. Ayres J. Uczenie się przez zmysły, wyd. PZWL 1998
2. Brazelton T.Berry – Emocjonalny i fizyczny rozwój twojego dziecka przez pierwsze lata życia: punkty zwrotne, wyd. Amber, 2002
3. Goddard-Blythe S. – Harmonijny rozwój dziecka, wyd. Świat Książki, 2006
4. Klein M. – Dlaczego niemowlęta płaczą, wyd. KDC, 2009
5. Liedloff J. – W głębi kontinuum, wyd. Kos, 2010
6. Maris D. – Zrozumieć niemowlę, wyd. KiW, 1996
7. Sunderland M. – Mądrzy rodzice. Zadbaj o prawidłowy rozwój emocjonalny swojego dziecka, wyd. Świat Książki, 2008

10 komentarzy:

Maggie pisze...

Witam,
jestem młodą mamą , rodziłam we wrześniu tego roku , przejdę do rzeczy , po przeczytaniu tego akrtykułu upewniłam się tylko w tym że moje obawy nie są bezpodstawne. Karmilam synka piersią max dwa tygodnie , a przez to że do dziś (syn ma ponad dwa miesiące) karmię od tamtego czasu mlekiem modyfikowanym i to już w tym momencie proszkiem a nie mlekiem dla niemowląt opartymna aminokwasach , podobno nie zawierającym ani grama laktozy czy białka krowiego , malutki ma stwierdzoną przez pediatrę (bez jakichkolwiek badań) skazę białkowa oraz nietolerancję laktozy i maleńki męczy się cały czas, odchodzimy od zmysłów nie wiedząc dlaczego maluszek płacze . Chciałam i chcę przywrócić laktację tylko że ja nie mam się do kogo zwrócić -tak jak od początku było, jestem sfrustrowana bo chcę dla synka jak najlepiej, dlatego ciagle mysle ze mimo glebokich ran na brodawkach ,dwóch zapaleń piersi, krwi i maksymalnego bólu związanego z karmieniem mogłam to przetrzymać , mimo że do dziś pewna nie jestem czy malutki dobrze ssal i czy ja go dobrze przystawiałam . Jestem wszystkiego świadoma, i nie wiem co mam robić do kogo się zwracac , jak zaspokajać potrzeby maluszka a wpierw jak je odczytywac.
Jeśli chodzi o wczesną stymulację, co miała Pani na myśli? Jak to wygląda jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem...
Podsumowując , gdy przeczytałam caly artykuł zdałam sobie sprawę, że .... krzywdze dziecko , pozbawiam go tego co w naturalnym procesie rozwijania się powinnien otrzymać, że tak naprawde przygaszamy wołanie /komunikację dziecka o cokolwiek z niewiedzy tylko dlatego że nie karmię piersią :(
Jestem cały czas z maleństwem i nie wiem sama czy robie cos źle nie wystarczająco czy dobrze... pozdrawiam Magda

Katarzyna P pisze...

Bardzo polecam konsultację (może być na początek telefoniczna) z wspaniałą osobą, doradca laktacyjny Anna Piekut-Nakielska http://www.znanylekarz.pl/anna-piekut-nakielska/polozna/wroclaw

Katarzyna P pisze...

Polecam noszenie w chuście, jeśli maluszek będzie się tak uspokajał, a jeśli nie to na pani rękach :) ja przywróciłam laktację, tak na 100% kiedy moje dzieci miały ok 5-6 miesięcy, myślę, że przy odpowiedniej pomocy, wsparciu i z wiarą w siebie powinno się udać :) Powodzenia

Katarzyna P pisze...

jeśli Pani jest z poza okolic Wrocławia na pewno Pani Ania poleci innego wiarygodnego konsultanta :)

Katarzyna P pisze...

Polecam też pierwsze rozdziały książki Psychologiczne portrety człowieka Anna Brzezińskiej - dla mnie jest ona bezcenna, bardzo ją polecam

Maggie pisze...

Dziękuję bardzo za odpowiedź , ja niestety nie jestem z Wrocławia - Krotoszyn południe wielkopolski , pozycje któe Pani poleca na swoim blogu na pewno przeczytam , gdyż chodziło mi właśnie o konkretne i rzetelne wskazanie sprawdzonych i pozytecznych treści/ książek a nie polecanych przez księgarnie bądź kupionych w ciemno ... mam nadzieję , że uda mi się przywrócić laktację , gdyż miałam ją farmakologicznie wstrzymaną , ale po dwóch tygodniach po wzięciu tabletek w lewej piersi i tak zebrało się mleko i powstało nowe 5 krotnie bardziej bolesne zapalenie , więć wierzę , że to mleko cały czas sobie czeka na pobudzenie :) zaczęłam nosić i często mieć w ramionach maluszka , teraz zrozumiaąłm dlaczego synek płakał w nosidełku (używamy tylko do przewożenia maluszka w samochodzie) w wózku również płakał ale to np dlatego że nie odbiło mu się do końca po jedzeniu ,bo na początku od razu zasypiał w wózku (wiec mam nadzieję , że jego psychika nie ucierpiała zbytnio po tej rozłące ;( ) z kolei po przyjściu do domu ze szpitala , bratowa która pomogła mi się zaadoptować do opieki nad synkiem od poczatku mowiła że po karmieniu odkladać do łóżeczka , bo się nie wyśpisz itd itd i w koło wszyscy o tym trąbili ! BOżE - to dlatego maluszek płakał a nie z powodu nie najadania się ! Bo piersi miałam przepełnione mlekiem , laktatorem nie dało się ściągnąć - bo powstawały juz zastoje ! a mi wmówiono że nie mogę wykarmić maluszka , do tego bardzo poranił mi brodawki , przezyłam traumę, ale po wygojeniu już znowu chciałam karmić piersią tyle ,ze nie bez pomocy ! Przecież to jest oczywiste że mała istotka się po prostu bała oddzielenia ! w szpitalu miałam go na wyciągniecie ręki a w domu był odstawiany. Kolejne wprowadzenie w błąd to było to , gdy maluszek zasypiał przy piersi , kazano mi go odkładać a nie pozwalać na spanie przy piersi - teraz już wiem oczywiście po zgłębieniu wiedzy, że to go uspokajało i wpławało na proces trawienia, odpoczynek ... Dlaczego nikt nie mówi o tak naturalnych rzeczach przed porodem:( I najgorsze jest to , że ja słuchając wtedy tych rad i wiedząc tyle rzeczy teraz, widzę jak zostały "wychowane" dzieci sióstr i bratowych -( a mam 5 rodzeństwa i każdy ma już dzieci ) , które były "odstawiane" a które są z matkami tak długo jak chcą i jak sie zachowują , uczą , odnoszą do innych , jak się czują ze samymi sobą - różnica jest KO LO SAl NA!!! I gdy pomysle , że moglam tak skrzywdzić moje dziecko i oszukac instynkt macierzyński - jest mi smutno!!! Dziękuję Bogu , że mam tak wspierającego i kochającego męża , ktory od początku chciał spać z maleństwem i nosić a ja byłam przeciwna bo nauczę... i cierpiąc słuchałam i uspokajałam małego odnoszac do łóżeczka - jak wskazywała Tracy Hogg!!! i reszta rodziny - i ponownie dziękuję Bogu że szybko się z tego otrząsnęłam i zaczęłam szukać! i Trafiłam też tutaj :)
chciałabym też spytać jak wyglądało Pani zycie , kiedy miała Pani choć chwilę dla siebie ? Jak udało się Pani pisac bloga? Jak Pani noce przesypiała a w dzień ? Dzieciaczki spały dużo czy mało? Bo po szczepieniach maluszek nie opuszcza moich rąk prawie wcale i często sie wybudza( to przez gazy , nie odbite do końca "mleko", może strach...) pozdrawiam Magda

Katarzyna P pisze...

jak wyglądało moje życie? Hmmm nie było mojego życia przez ok 2 lata ;) Tak, było to męczące ale ze świadomością, jak ważna jest każda minuta, sekunda życia dla maluszka nie myślała o czasie dla siebie :) To nie żaden heroiczny wyczyn, ludzie potrafią znosić dużo trudniejsze sytuacje, większe zmęczenie i niewyspanie. Po ok 2 - 3 godzinach kolek bliźniaków od godz ok 18 do 21 czytaliśmy córce książki, bawiliśmy się z nią do 23/00.00, ona też potrzebowała czasu z nami bez rodzeństwa ;) Wiedziałam, że to się kiedyś skończy i się skończyło po ok 3-4 miesiącach, warto było to wytrzymać i patrzeć jak córka z troską i bez zazdrości opiekuje się braćmi :) Teraz zasypiają pijąc mleko z piersi, śpią z nami, też to się skończy i jeszcze będziemy za tym tęsknić.
Myślę, że najważniejsza jest wiedza i świadomość tego czego potrzebuje dziecko do ok 3 - 6 lat (później oczywiście też ale te pierwsze 3 lata są kluczowe, a co zrobimy z ta wiedzą, to już nasz wybór i decyzje. Których konsekwencje poniosą nasze dzieci i ich dzieci ...

Katarzyna P pisze...

dzieci budzą się w nocy ok 2-5 razy każde :) to zupełnie naturalne, polecam, "Zasypianie bez płaczu" tam jest to wyjaśnione. Dzieci do ok 4 lat maja taki rytm snu, jeśli nie jest on zaburzony i są karmione piersią na żądanie, a i jeszcze moja opinia o szczepieniach tez jest na blogu ...
Pozdrawiam, cieszę się, że ktoś może skorzystać z mojego doświadczenia i mój czas poświęcony na pisanie (najczęściej o bardzo późnej porze;) przynosi owoce :)

Maggie pisze...

Pani Kasiu czy ja mogę prosić o Pani adres mailowy? Lub o odzew na mój? (brygid19@wp.pl) z góry bardzo dziękuję .

Katarzyna P pisze...

naszerodzicielstwobliskosci@wp.pl