piątek, 28 marca 2014

Indiańskie urodziny



Z: 5 lat,  A i J: 10 m-cy
Szukaliśmy niesztampowego sposobu na uczczenie kolejnych urodzin Z. Nie chcieliśmy organizować przyjęcia w zatłoczonych, plastikowych labiryntach marketowych placów zabaw, gdzie dzieci rozproszone po obiekcie podczas zabawy nie mają szans ze sobą pobyć i poznać się lepiej, a rodzice bez aktywnego udziału pilnują rzeczy pozostawionych w salce.
Zależało nam na atrakcyjnych i różnorodnych zajęciach, bogatych w treści kształcące, poznawcze, wpływające na wrażliwość i osobowość dzieci.  Taka zabawa w pełni, która będzie nie tylko źródłem radości, ale skłoni do myślenia, zachęci do aktywnego współudziału pozostałych uczestników zabawy (rodziców też!). Ważna okazała się też przestrzeń i przyroda, dlatego zdecydowaliśmy się na urodziny w Wiosce Indiańskiej. 
Przygotowania zaczęły się oczywiście od teorii, czyli kilku książek czytanych wieczorami, w których dowiadywaliśmy się kim są Indianie.
 
Po kilku dniach, kiedy poznaliśmy już m.in. różnicę między Tipi a Wigwamem, mogliśmy przygotować zaproszenia w kształcie indiańskiego namiotu. Zaprosiliśmy kolegów i koleżanki Z razem z rodzicami i rodzeństwem.  Przygotowania do indiańskich urodzin nie były konieczne, ponieważ Wioska Indiańska zaproponowała obszerny program gier i zabaw okraszonych fabułą dzikiego zachodu przy opiece i prowadzeniu animatora. 
Po przyjeździe wszystkich gości na wskazane w wysłanej wcześniej mapie zaczęliśmy naszą urodzinową indiańską zabawę. Na wstępie zapoznaliśmy się z przestrzenią, stojącymi Tipi, paleniskiem, dziwnymi konstrukcjami, stanowiskami sprawnościowymi i rekwizytami. 
Następnie nadszedł czas na przyjęcie do szczepu indiańskiego uczestników urodzin. Rytuał przejścia zaczął się od malowania twarzy. Rodzice malowali wg przykładowych wzorów i życzeń buźki dzieciaków, a dzieci blade twarze swoich rodziców. Każdy mógł wybrać kolor, który pasował do jego stanu ciała i ducha, np. żółty kolor zdobił twarze radosnych Indian, czerwony spragnionych gonitw i polowań, itp. Dalej należało wybrać bawełnianą przepaskę i zawiązać ją wybranemu przyjacielowi czy przyjaciółce na głowie. Wybierając pióra i osadzając je w przepasce dopełniliśmy rytuału przejścia. Dowiedzieliśmy się, że Orle pióra, którymi dekorują się Indianie są symbolem wolności i mocy. Dlatego wzmocnieni ruszyliśmy do indiańskiego przenośnego namiotu – Tipi. 
Kolejną częścią programu miała być ceremonia nadania imion indiańskich, która odbywa się zazwyczaj przy dźwiękach – indiańskiego bębna. Wśród imion do rozlosowania przygotowane były: pędząca strzała, czuwająca przy kociołku, przyczajony na królika, mądra sowa, szalony bizon … Po nadaniu imion mieliśmy doświadczyć obrzędu świętej fajki (a nie fajki pokoju – Indianie palili ją przy każdym zgromadzeniu niekoniecznie dotyczącym pojednania. Nie mieliśmy obaw co do jej zawartości oraz formy prezentacji (np. spirytualistycznej perswazji) bo większość treści dotyczących Indian dowiadywaliśmy się w formie zabawowej. Obrzęd świętej fajki miał polegać na przekazywaniu wspomnianego rekwizytu osobie siedzącej po lewej stronie zaraz po udzieleniu odpowiedzi na pytanie: „Co dobrego spotkało Cię w zeszłym tygodniu?”.  Kolejnym elementem programu miały być impresje muzyczny po zapoznaniu się z indiańskimi instrumentami. A teraz wyjaśnię dlaczego opisuję ostatnie elementy indiańskiej zabawy w formie: miało być, mieliśmy itp. Był pewien plan zabawy, który spontanicznie musiał zostać zmodyfikowany przez specjalny punkt programu jakim stał się przyjezdny ze Stanów Zjednoczonych przyjaciel właściciela Wioski Indiańskiej – rdzenny Indianin, który w oryginalnym „upierzeniu” zrobił na nas mocne wrażenie. 
Jego wygląd przypominał postać wyjętą ze strony książki o Indianach Ameryki Północnej, którą kilka dni wcześniej przeglądaliśmy z Z. Nawet buty miał szyte ręcznie ze skóry. Ten specjalny gość w stroju Indiańskiego Wodza, stanął po środku namiotu i … milczał przyglądając się uważnie dzieciakom i rodzicom. Po tym jak już opanowaliśmy się z robieniem zdjęć i rozmowami Wódz przemówił i zaczął opowieść w języku czerwonoskórych, a potem mieszanką polsko-amerykańską przetłumaczył swój monolog. Opowiadał o życiu Indian kiedyś i obecnie, o polowaniach i konstrukcji Tipi we wnętrzu, którego się znajdowaliśmy. Przeżyliśmy w ten sposób lekcje folkloru i historii rdzennych amerykanów. 
Po wyjściu z namiotu rozpoczęły się zabawy sprawnościowe, których rezultaty można było na bieżąco obserwować na rękach opieczętowanych znakami kolejnych konkurencji i wspólnych gier: strzelanie z łuku, rzuty włócznią, produkcja indiańskiej biżuterii, łowienie drewnianych ryb, szukanie warzyw w stogu słomy, polowanie na pędzącego bizona, itp.
 
 
Wspólnie z innymi rodzinami wzięliśmy udział w turnieju indiańskiej piłki, która miała nietypowy kształt i kije do gry. 
Ciekawym doświadczeniem był tajemniczy labirynt. Zarośla i krzewy przeplecione zielonym płótnem skutecznie chowały w sobie zagadki. Miło było patrzeć jak Z wraz z kolegami i koleżankami znajduje z entuzjazmem kolejne elementy zadania do wykonania. 
Po labiryncie nadszedł czas na kolejny etap zabawy - sprawnościowy, a konkretniej akrobatyczny. Dzieci razem rodzicami mieli pokonać drogę splecioną pajęczą siecią. Animator nawiązywał przy tej okazji do poprzedniej konkurencji opowiadając o krętych ścieżkach życia. Wywołał pogadankę z dziećmi na temat trudność w życiu i sposobach radzenia sobie z nimi. Pomysły naszych dzieci rozbrajały rodziców i wywoływały salwy zadowolenia.
 
Wszystkie części programu od toru przeszkód przez stanowiska sprawnościowe, zabawy i gry po poczęstunek były poprzedzone opowieścią indiańską i objaśnieniem znaczenia czynności oraz elementów dekoracji nawiązując do kultury Indian. Ich rytuały i styl życia wyróżniają się ogromnym szacunkiem do przyrody i siebie nawzajem. 

Mocno polecam tego typu formę spędzania czasu z dziećmi przy okazji ich urodzin. Dlaczego? Przedstawię kilka ważnych  argumentów:
  • współuczestniczymy z dzieckiem w zajęciach i mamy szansę poznawać go w otoczeniu swoich przyjaciół oraz w jaki sposób radzi sobie z różnorodnymi zadaniami,
  • wzmacniamy więź z dzieckiem przez współuczestniczenie w zabawie, wspólnie dzielimy się wrażeniami,
  • przez urozmaicony program mamy okazję do nauki przez zabawę, 
  • przez zabawę na świeżym powietrzu przy wykorzystaniu rekwizytów, elementów dekoracji i stanowisk sprawnościowych wykonanych z naturalnych elementów jak drewno, liny, lniane płótna poznajemy gotowe pomysły na organizowanie czasu dla naszych dzieci podczas spaceru w lesie, na łące, w parku, itp.

Link do Wioski Indiańskiej Pocahontas: 
 
Przykładowy program zajęć w skrócie:

1. Zapoznanie ze światem Indian i Wioską Indiańską Pocahontas:

  •    oprowadzenie po Wiosce Indiańskiej
  •    w kręgu przy ognisku wprowadzenie w rytuały i obrzędy
  •    przyjęcie do szczepu indiańskiego malowanie twarzy i wręczenie pierwszych piór
  •    zapoznanie z tablicą indiańskich praw
  •    spotkanie z Wodzem w Tipi 
  •    uroczystość nadania imion

2. Wprowadzenie do zdobywania sprawności:
    W programie sprawności m.in.:

  •     indiański tor przeszkód
  •     indiańskie kręciołki
  •     rzucanie strzałą
  •     indiańskie narty
  •     strzelanie z łuku
  •     bieg Apacza
  •     wyścigi jaszczurek
  •     mecz drużynowy podwójną, indiańską piłką
  •     rzut piłką indiańską do celu
  •     pajęczy gaj
  •     łapanie byka za rogi
  •     przeciąganie liny
  •     chodzenie za głosem
  •     nawlekanie koralikó
  •     konkurs plastyczny
  •     wyścigi węży
  •     wyprawa do labiryntu
  •     gra na bębnie
  •     próba milczenia
  •     marzenia
  •     pogoń za bizonem
  •     wykonywanie amuletów
Kilka wybranych zdjęć z Wioski Indiańskiej: