Z: 5 lat, A i J: 10 m-cy
Szukaliśmy niesztampowego sposobu na uczczenie kolejnych
urodzin Z. Nie chcieliśmy organizować przyjęcia w zatłoczonych, plastikowych
labiryntach marketowych placów zabaw, gdzie dzieci
rozproszone po obiekcie podczas zabawy nie mają szans ze sobą pobyć i poznać się lepiej, a
rodzice bez aktywnego udziału pilnują rzeczy pozostawionych w salce.
Zależało nam na atrakcyjnych i różnorodnych zajęciach,
bogatych w treści kształcące, poznawcze, wpływające na wrażliwość i osobowość
dzieci. Taka zabawa w pełni, która
będzie nie tylko źródłem radości, ale skłoni do myślenia, zachęci do aktywnego
współudziału pozostałych uczestników zabawy (rodziców też!). Ważna okazała się
też przestrzeń i przyroda, dlatego zdecydowaliśmy się na urodziny w Wiosce
Indiańskiej.
Przygotowania zaczęły się oczywiście od teorii, czyli kilku
książek czytanych wieczorami, w których dowiadywaliśmy się kim są Indianie.
Po kilku dniach, kiedy poznaliśmy już m.in. różnicę między
Tipi a Wigwamem, mogliśmy przygotować zaproszenia w kształcie indiańskiego
namiotu. Zaprosiliśmy kolegów i koleżanki Z razem z rodzicami i rodzeństwem. Przygotowania do indiańskich urodzin nie były
konieczne, ponieważ Wioska Indiańska zaproponowała obszerny program gier i
zabaw okraszonych fabułą dzikiego zachodu przy opiece i prowadzeniu animatora.
Po przyjeździe wszystkich gości na wskazane w wysłanej
wcześniej mapie zaczęliśmy naszą urodzinową indiańską zabawę. Na wstępie
zapoznaliśmy się z przestrzenią, stojącymi Tipi, paleniskiem, dziwnymi
konstrukcjami, stanowiskami sprawnościowymi i rekwizytami.
Następnie nadszedł
czas na przyjęcie do szczepu indiańskiego uczestników urodzin. Rytuał przejścia
zaczął się od malowania twarzy. Rodzice malowali wg przykładowych wzorów i
życzeń buźki dzieciaków, a dzieci blade twarze swoich rodziców. Każdy mógł
wybrać kolor, który pasował do jego stanu ciała i ducha, np. żółty kolor zdobił
twarze radosnych Indian, czerwony spragnionych gonitw i polowań, itp. Dalej
należało wybrać bawełnianą przepaskę i zawiązać ją wybranemu
przyjacielowi czy przyjaciółce na głowie. Wybierając pióra i osadzając je w przepasce
dopełniliśmy rytuału przejścia. Dowiedzieliśmy się, że Orle pióra, którymi
dekorują się Indianie są symbolem wolności i mocy. Dlatego wzmocnieni
ruszyliśmy do indiańskiego przenośnego namiotu – Tipi.
Kolejną częścią programu
miała być ceremonia nadania imion indiańskich, która odbywa się zazwyczaj przy
dźwiękach – indiańskiego bębna. Wśród imion do rozlosowania przygotowane były:
pędząca strzała, czuwająca przy kociołku, przyczajony na królika, mądra sowa,
szalony bizon … Po nadaniu imion mieliśmy doświadczyć obrzędu świętej fajki (a
nie fajki pokoju – Indianie palili ją przy każdym zgromadzeniu niekoniecznie
dotyczącym pojednania. Nie mieliśmy obaw co do jej zawartości oraz formy
prezentacji (np. spirytualistycznej perswazji) bo większość treści dotyczących
Indian dowiadywaliśmy się w formie zabawowej. Obrzęd świętej fajki miał polegać
na przekazywaniu wspomnianego rekwizytu osobie siedzącej po lewej stronie zaraz
po udzieleniu odpowiedzi na pytanie: „Co dobrego spotkało Cię w zeszłym
tygodniu?”. Kolejnym elementem programu
miały być impresje muzyczny po zapoznaniu się z indiańskimi instrumentami. A
teraz wyjaśnię dlaczego opisuję ostatnie elementy indiańskiej zabawy w formie:
miało być, mieliśmy itp. Był pewien plan zabawy, który spontanicznie musiał
zostać zmodyfikowany przez specjalny punkt programu jakim stał się przyjezdny
ze Stanów Zjednoczonych przyjaciel właściciela Wioski Indiańskiej – rdzenny
Indianin, który w oryginalnym „upierzeniu” zrobił na nas mocne wrażenie.
Jego
wygląd przypominał postać wyjętą ze strony książki o Indianach Ameryki
Północnej, którą kilka dni wcześniej przeglądaliśmy z Z. Nawet buty miał szyte
ręcznie ze skóry. Ten specjalny gość w stroju Indiańskiego Wodza, stanął po
środku namiotu i … milczał przyglądając się uważnie dzieciakom i rodzicom. Po
tym jak już opanowaliśmy się z robieniem zdjęć i rozmowami Wódz przemówił i zaczął
opowieść w języku czerwonoskórych, a potem mieszanką polsko-amerykańską
przetłumaczył swój monolog. Opowiadał o życiu Indian kiedyś i obecnie, o
polowaniach i konstrukcji Tipi we wnętrzu, którego się znajdowaliśmy.
Przeżyliśmy w ten sposób lekcje folkloru i historii rdzennych amerykanów.
Po wyjściu z namiotu rozpoczęły się zabawy sprawnościowe,
których rezultaty można było na bieżąco obserwować na rękach opieczętowanych
znakami kolejnych konkurencji i wspólnych gier: strzelanie z łuku, rzuty
włócznią, produkcja indiańskiej biżuterii, łowienie drewnianych ryb, szukanie
warzyw w stogu słomy, polowanie na pędzącego bizona, itp.
Wspólnie z innymi rodzinami wzięliśmy udział w turnieju
indiańskiej piłki, która miała nietypowy kształt i kije do gry.
Ciekawym doświadczeniem był tajemniczy labirynt. Zarośla i
krzewy przeplecione zielonym płótnem skutecznie chowały w sobie zagadki. Miło
było patrzeć jak Z wraz z kolegami i koleżankami znajduje z entuzjazmem kolejne
elementy zadania do wykonania.
Po labiryncie nadszedł czas na kolejny etap zabawy - sprawnościowy, a konkretniej akrobatyczny. Dzieci razem rodzicami mieli pokonać drogę splecioną pajęczą siecią. Animator nawiązywał przy tej okazji do poprzedniej konkurencji opowiadając o krętych ścieżkach życia. Wywołał pogadankę z dziećmi na temat trudność w życiu i sposobach radzenia sobie z nimi. Pomysły naszych dzieci rozbrajały rodziców i wywoływały salwy zadowolenia.
Wszystkie części programu od toru przeszkód przez stanowiska
sprawnościowe, zabawy i gry po poczęstunek były poprzedzone opowieścią
indiańską i objaśnieniem znaczenia czynności oraz elementów dekoracji
nawiązując do kultury Indian. Ich rytuały i styl życia wyróżniają się
ogromnym szacunkiem do przyrody i siebie nawzajem.
Mocno polecam tego typu formę spędzania czasu z dziećmi przy okazji ich urodzin. Dlaczego? Przedstawię kilka ważnych argumentów:
- współuczestniczymy z dzieckiem w zajęciach i mamy szansę poznawać go w otoczeniu swoich przyjaciół oraz w jaki sposób radzi sobie z różnorodnymi zadaniami,
- wzmacniamy więź z dzieckiem przez współuczestniczenie w zabawie, wspólnie dzielimy się wrażeniami,
- przez urozmaicony program mamy okazję do nauki przez zabawę,
- przez zabawę na świeżym powietrzu przy wykorzystaniu rekwizytów, elementów dekoracji i stanowisk sprawnościowych wykonanych z naturalnych elementów jak drewno, liny, lniane płótna poznajemy gotowe pomysły na organizowanie czasu dla naszych dzieci podczas spaceru w lesie, na łące, w parku, itp.
Link do Wioski Indiańskiej Pocahontas:
Przykładowy program zajęć w skrócie:
1. Zapoznanie ze światem Indian i Wioską Indiańską
Pocahontas:
- oprowadzenie po Wiosce Indiańskiej
- w kręgu przy ognisku wprowadzenie w rytuały i obrzędy
- przyjęcie do szczepu indiańskiego malowanie twarzy i wręczenie pierwszych piór
- zapoznanie z tablicą indiańskich praw
- spotkanie z Wodzem w Tipi
- uroczystość nadania imion
2. Wprowadzenie do zdobywania sprawności:
W programie sprawności m.in.:
- indiański tor przeszkód
- indiańskie kręciołki
- rzucanie strzałą
- indiańskie narty
- strzelanie z łuku
- bieg Apacza
- wyścigi jaszczurek
- mecz drużynowy podwójną, indiańską piłką
- rzut piłką indiańską do celu
- pajęczy gaj
- łapanie byka za rogi
- przeciąganie liny
- chodzenie za głosem
- nawlekanie koralikó
- konkurs plastyczny
- wyścigi węży
- wyprawa do labiryntu
- gra na bębnie
- próba milczenia
- marzenia
- pogoń za bizonem
- wykonywanie amuletów