czwartek, 14 sierpnia 2014

Szkoła czy Edukacja Domowa?


Mój odwieczny dylemat...
Dlaczego?
Otóż jestem nauczycielką i wiem już nie tylko z perspektywy ucznia jak wygląda standardowe życie w polskiej szkole...
 
 Chcielibyśmy aby nauka dla naszych dzieci była procesem ciekawym, przygodą, odkrywaniem i rozwijaniem swoich zainteresowań. Mam świadomość, że w szkole i w domu nie zawsze uczyłyby się z przyjemnością ale chodzi mi raczej o jakość, tempo, zakres i atmosferę zdobywania wiedzy.

Zaglądam często na blogi rodziców którzy edukują domowo w wielu krajach Europy i Ameryki Północnej swoje dzieci i im zazdroszczę. Jednocześnie nie wiem czy my z naszymi możliwościami będziemy potrafili jednocześnie pomagać w rozwijaniu pasji naszym dzieciom i poświęcać na tyle dużo czasu aby mogły zdobyć wszechstronną wiedzę. Uważam, że dziecko potrzebuje kontaktu z rówieśnikami i dziećmi mniej więcej w swoim wieku tj ok 1-2 lata starszymi i młodszymi. Idealnym rozwiązaniem byłaby dobrze prowadzona szkoła M. Montessori taka jak w Warszawie, w naszym mieście jest dopiero od tego roku i nie ma jeszcze informacji na temat tego jakie efekty nauczania są po całym toku nauki w szkole podstawowej.

Mamy dla Z zaświadczenie o możliwości edukacji domowej :)
Zerówka do której idzie od września ma skład personalny taki który ma pozostać już na wszystkie klasy szkoły podstawowej a pani wychowawczyni ma pozostać z nimi w klasach 1-3.

Mam plan ;)
Jeżeli okaże się, że Z nie czuje się dobrze z tą grupą dzieci lub/i że zachowanie pani nam nie odpowiada przenosimy Z do ED a jeżeli powyższe stwierdzenia nie będą prawdziwe, Z spodoba się szkolne życie my na siłę nie będziemy jej zabierać ;)
Szkoda tylko, że nie ma już w naszej szkole zajęć na godz10 lub 11, to byłby duży plus dla szkoły, Z nie znosi wczesnego wstawania.

Po spotkaniach w poradni aby otrzymać zaświadczenie o ED dowiedzieliśmy się, że Z jest na ponad przeciętnym poziomie rozwoju w każdej sprawdzanej przez panie pedagog i psycholog dziedzinie. Stwierdziły min., że Z jest bardzo bezpośrednia i ma ogromną łatwość w komunikowaniu swoich potrzeb a zarazem jest bardzo kulturalna. Przykład, Z rozwiązując zadanie powiedziała, że jest już trochę głodna bo to chyba czas na 2 śniadanie i zapytała czy może wyjąc z plecaczka jogurt. Na spotkaniu z druga panią w czasie pisania cicho śpiewała piosenki ...
Panie stwierdziły, że osobiście to one są zachwycone takim zachowaniem ale w szkole to już tak nie będzie i zapytały jak długo Z chodziła do przedszkola (w sumie to ok 7 miesięcy w ciągu 5 lat ;) bo one pierwszy raz spotkały takie spontaniczne dziecko z takim poziomem wiedzy ...
Właśnie o to nam chodzi w ED, o spontaniczność, radość, brak niepotrzebnego stresu w czasie nauki, nie chcemy aby Z utraciła tą ciekawość świata i spontaniczność, żeby nauka sprowadziła się do poziomu zdobywania wiedzy na oceny, to dla minie jest żałosne.

 Polecam do poczytania:
http://naukadomowa.wordpress.com/2014/05/28/szkola-szkodzi/

http://bajdocja.blogspot.com/search/label/edukacja%20domowa

http://rekowszkola.org/edukacja-domowa/blogi-edukacji-domowe/

2 komentarze:

Buba z Bajdocji pisze...

Kontakt z dziećmi jest ważny, ale nie muszą to być rówieśnicy ;-)

Kasia pisze...

Mnie też dręczy ta sprawa. Fajnie, że napisałaś o Waszej decyzji.