środa, 21 stycznia 2015

Jak uczymy nasze dzieci asertywności i walczymy o ich zaufanie do nas


Nawiązując do artykułu http://dziecisawazne.pl/reaguj-jesli-granice-twojego-dziecka-sa-naruszane/

I my mieliśmy nie jedną sytuację ,w której walczyliśmy o granice naszych dzieci. Pokazywaliśmy im, że to co czują jest ważne - One są dla nas ważne. Wszystkie sytuacje w których dziecko obserwuje zachowanie rodzica to wychowanie, nie wykłady i monologi ale nasze zachowanie- rodziców, zachowanie małego dziecka to lustrzane odbicie zachowań opiekunów.
Są też sytuacje szczególne w których rodzic decyduje o bezpieczeństwie swojego dziecka, o tym, czy dziecko będzie mu ufało, czy będzie widziało w mamie/tacie osobę godną zaufania która daje mu poczucie bezpieczeństwa. To od Was rodzice zależy czy dziecko będzie Was słuchało, czy zapyta was o radę, o zgodę na jakieś postępowanie.
A i J bardzo często podchodzą do nas i pytają: "Mo?" czytaj Czy mogę? Nie wspominając już o Z, która pyta o zgodę na prawie wszystko ...

Czasem słyszę, nasze dziecko nas w ogóle nie słucha, nie daje sobie zmierzyć temperatury, założyć butów itp.

Wyrażanie własnych poglądów nie zawsze jest łatwe, ale w sytuacji, w której naruszane jest dobro naszego dziecka, jest niezwykle ważne. Czy w momencie, w którym ktoś narusza granice naszego dziecka, konkretnie i zdecydowanie wymagamy ich przestrzegania? Czy w stosunku do obcych jest nam łatwiej to zrobić, niż wobec bliskich osób, z którymi chcemy mieć dobre relacje?

Sytuacja nr 2

Odwiedziny u przyjaciół. Dziewczynka nie chce usiąść do stołu, woli się bawić. Zanim rodzice zdążą z nią porozmawiać, wujek wychodzi z inicjatywą. Bierze dziewczynkę na ręce, ona się wyrywa. On ją coraz mocniej przytula i stara się powiedzieć coś zabawnego. Pomimo wyraźnego sprzeciwu dziecka wujek nie przestaje, w końcu zanosi dziewczynkę do stołu i ją sadza, ona ucieka w kąt. Wujek się śmieje, jaka to ona “wstydziula”. Rodzice nie są do końca zadowoleni, ale starają się jakoś potwierdzić, że żarcik wujka był zabawny.
Czy dla rodziców ważniejsza była dobra zabawa wujka, czy uczucia ich dziecka?

Nasze dzieci nigdy nie są zmuszane do siedzenia przy stole, ani w domu ani w czasie odwiedzin u znajomych. Nigdy nie są też zmuszane do jedzenia, jedzą wtedy kiedy są głodne, a o tym wiedzą tylko one! Nie mogę przecież wiedzieć kiedy w ich mózgu ośrodek głodu dostaje sygnał, że zmniejszył się poziom glukozy we krwi. 
Kiedy się wstydzą zawsze mogą liczyć na bezpieczne miejsce w naszych ramionach, tak długo jak tego potrzebują! Nigdy nie wypychamy ich na środek sceny w czasie występów, nie wpychamy na siłę do sali przedszkolnej lub szkolnej, nie pozwalamy brać na ręce i przytulać tym do których nie chcą iść.

Sytuacja nr 3

Dziecko na wycieczce przedszkolnej wsiada do autobusu. Nad głową może słyszy głos : „tu jest ciepło, rozbieramy się”. W tym momencie rodzic jadący jako opiekun ściąga jego czapkę. Dziecko żywo protestuje i do końca jazdy siedzi w ubraniu. W szatni opiekun ów spotyka mamę i oznajmia, że straszny uparciuch z tego dziecka, wrzeszczy i nie da sobie czapki ściągnąć. Mama uśmiecha się pod nosem i potwierdza wystawioną ocenę.
Czego boi się mama? Dlaczego nie spyta pani czy zapytała dziecko, czy jest mu za gorąco, albo czy może zdjąć mu czapkę? Czy pani opiekunka również ściągnęła z głowy czapkę swojej koleżance, kiedy stwierdziła, że jest jej pewnie za gorąco?

Często spotykam się z ogólnym zdziwieniem otaczających mnie osób, kiedy pytam moje 2 letnie dzieci czy mogę je ubrać albo rozebrać. Nigdy nie ubieram ich na siłę !!!
Mieliśmy raz sytuację, kiedy nasze 2 letnie dziecko nie chciało się ubrać, ale chciało z nami wyjść z domu przy temp -5 stopni. Mieliśmy wybór i to kilka: zostajemy w domu, ubieramy go na siłę, wychodzi nie ubrany.
Zgadnijcie co wybraliśmy.
Ze spokojem i empatią powiedziałam: "Dobrze, nie chcesz się ubierać więc wezmę cię na ręce i wyjdziemy na dwór bez ubrania, na dworze jest bardzo zimno, możesz zmarznąć, chcesz? 
Odpowiedź: "Tak", wyszliśmy, dziecko przytulone do mnie na moich rękach tylko w pieluszce, ja w kurtce zimowej, kozakach i czapce.
Po kilkudziesięciu sekundach, może po 1min dziecko patrząc na mnie powiedziało brr, brr.
Spytałam: " Wracamy? Chcesz się ubrać?"
Odpowiedź: "Tak"
Można bez stresu, wyginania kończyn i siłowania się z dzieckiem, z empatią i szacunkiem przekonać je o konieczności ubrania się kiedy na dworze jest mróz? Można.

Sytuacja 4

Pobieranie krwi. Dziecko uświadomione, samo chętnie podaje rękę. Wie, że będzie trochę boleć. Jednak coś idzie nie tak i krew nie leci. Pani pielęgniarka kręci igłą w żyle, dziecko wrzeszczy, wyrywa się. Mama sugeruje, że może za mało wypił. Pani pielęgniarka jednak obstaje przy swoim i mówi, że zaraz poleci, teraz nie będzie picia, bo by musiała drugi raz kłuć. Ściska rękę dziecka i niemalże wyciska krew, mówi, że dobrze, że dziecko wrzeszczy, bo ciśnienie krwi się podnosi. Dziecko wybiega z gabinetu, krzyczy, że więcej nie posłucha mamy i nigdy nie przyjdzie na pobranie. Nie chce jej przytulenia i nie reaguje na ciepłe słowa.
Wszystkie sytuacje są prawdziwe i po każdej z nich rodzicom towarzyszył żal, poczucie zawodu i nadszarpnięcia zaufania dziecka. Mimo to nie reagowali w trakcie. Wszystko działo się szybko, a emocje uniemożliwiały działanie.

Byliśmy z chłopcami w szpitalu, kiedy mieli ok 1,5 roku. Mieli wkładany i wymieniany kilkakrotnie wenflon oraz kilkakrotnie pobieraną krew.
Od razu po przyjęciu na oddział zostaliśmy sklasyfikowani jako jedyni nie współpracujący z personelem rodzice! Panie pielęgniarki kazały nam zostawiać dzieci do zabiegów tylko pod ich opieką. Zasugerowały, że one lepiej wiedzą jak trzymać dziecko w czasie pobierania krwi, a najszybciej i najlepiej robią zabiegi kiedy rodzice są poza salką zabiegową, dzieci ich nie widzą i wszystko przebiega łatwiej. Oczywiście nie zgodziliśmy się na to, sami trzymaliśmy dzieci na kolanach w czasie zabiegów, nigdy nie wyszliśmy z gabinetu i nie pozostawiliśmy tam naszego dziecka bez naszego wsparcia w czasie bólu i cierpienia!!!!
Nie dajcie się zastraszyć personelowi medycznemu !!!! 
Przeczytajcie dokładnie książkę pediatry i położnej "Księga rodzicielstwa bliskości". Mi zawarta w niej wiedza dała odwagę i siłę do wyrażania swojej opinii.

Sytuacja 5

Mieliśmy wiele razy sytuacje w których tłumaczyliśmy naszym rodzicom, ciociom i wujkom dlaczego nie mogą wziąć na ręce naszego kilku miesięcznego dziecka, które wyrazem twarzy i pojękiwaniem mówi, że chce być blisko mamy lub taty. Ludzie często traktują dzieci - małe bobaski jak zabawki, chcą się nimi bawić, brać na ręce, przytulać, podrzucać wtedy kiedy oni mają na to ochotę, zupełnie nie zwracając uwagi na potrzeby tego małego człowieka, jego uczucia i stan emocjonalny.
Stanowcze NIE rodzica daje siłę jemu i dziecku na drodze do asertywności i zaufania.

Rodzicu, reaguj!

Dziecko powinno być chronione przed naruszaniem jego granic, zwłaszcza, jeśli ktoś wykorzystuje do tego siłę fizyczną lub niewiedzę. Czy śmieszy nas sytuacja, kiedy ktoś nas uderzy i próbujemy go tłumaczyć? Czy komuś dorosłemu ściągamy czapkę, bo uważamy, że mu gorąco? Czy to jest normalne, że dorosły mężczyzna podniesie swoją koleżankę i będzie ją tulił mimo jej sprzeciwu? I czy nie możemy zmienić zdania, kiedy u stomatologa boli nas borowanie i poprosić jednak o znieczulenie, którego nie chcieliśmy na początku?
Warto przygotować się na takie sytuacje. Kiedy coś się dzieje, można zadać sobie szybkie pytanie, co jest dla mnie ważniejsze: czy to, co pomyśli obca osoba, czy relacja z moim dzieckiem? Być może uruchomi to pierwszy trybik reakcji. Zwrócenie komuś uwagi nie musi oznaczać, że jesteśmy niemili i się awanturujemy. Natomiast ważne jest, jak w tym wszystkim czuje się nasze dziecko.
W sytuacji, kiedy ktoś robi krzywdę fizyczną dziecku, nie ma się co zastanawiać, jak się poczuje agresor. Powinniśmy pokazać dziecku, że nikt nie ma prawa go krzywdzić.
Kiedy ktoś bez pytania i wyraźnej zgody bierze na ręce nasze dziecko, można spokojnie powiedzieć, że ono tego nie lubi i że może w tym przypadku będzie chciało, ale trzeba go o to zapytać.
Kiedy ktoś bez pytania pomaga dziecku się rozebrać lub ubrać (standardowe u babć wkładanie z zaskoczenia podkoszulka do spodni, bo brzuch wystaje) można powiedzieć, że nasze dziecko jest samodzielne i potrafi ocenić, kiedy jest mu za ciepło.
W gabinecie mamy prawo poprosić o zaprzestanie zabiegu, jeśli tylko uważamy, że coś przyniesie ulgę dziecku i chcemy z tego skorzystać.
Dzieci w takich sytuacjach po pierwsze uczą się, że mają prawo reagować i egzekwować swoją wolę, nawet wtedy, kiedy ktoś nie do końca chce się zgodzić (pielęgniarka w gabinecie), a po drugie widzą, że są dla rodzica ważne, że rodzic zawsze będzie o nie walczył, że daje mu poczucie bezpieczeństwa, również w sytuacjach dla rodzica i otoczenia niewygodnych.
Często pojawiają się wpisy na forach, blogach itp., że dziecko zostało źle potraktowane, że znajomi, lekarze, kelnerzy, a nawet celnicy byli „niemili”. Mają prawo mieć gorszy dzień, ale nie mają prawa naruszać granic i ignorować fundamentalnych potrzeb dzieci. A o to już rodzic musi się zatroszczyć.

Brak komentarzy: